Szli ulicami pełnymi ludzi. Kushina opowiadała im różne historie związane z niektórymi miejscami. Milczeli przez całą drogę, tylko dziewczyna traciła głosu. ‘Przecież dziś wyruszają w drogę powrotną!!!! Ni e wiem czemu marnuje swój głos!!!!’ Nagle zauważyła Sokke . Był jej przyjacielem. Kumplowali się od 5 lat. Uśmiechną się czarująco. Jego piękne, czarne oczy przysłaniały włosy tego samego koloru. Siedemnastolatek zrównał się z Kushiną i zaczęli rozmawiać.
- Cześć. Dawno cie nie widziałam.
- Byłem na misji w wiosce Skał.
- I jak poszło?
- Okropnie. Rozwydrzona księżniczka.
- Ooooo…. Współczuje, a może i nie.
- Haha… Bardzo śmieszne. Musze już spadać.
- To na razie.
- Pa.
Resztę dnia spędziła na łażeniu po wiosce z gośćmi. Nadeszła godzina 18. W końcu była wolna. ‘ O ja głupia!!!! Nie wiem jak ma na imię ten chłopak.’ Z taką myślą poszła do domu.
2 lata później
- Kushina uciekaj!!!!!!!!
- Biegnij!!!!!!
Słyszałam kszyki przyjaciół, ludzi, których nawet nie znałam. Nie mogłam uciekać. Nie teraz. Trwa wojna. Musze zostać i im pomóc, nawet jeśli będę musiała przypłacić za to własnym życiem. Rude włosy, sięgające kolan związałam w koński ogon. Wytarłam twarz z krwi i ruszałam na kolejnego w tym dniu przeciwnika.
Podcięłam mu gardło. Następnym tak samo. Nie żałowałam tego. Wioska Dźwięku doigra się, że zaatakowała Wir. Robie wszystko co mogę. Walczę, pomagam, leczę…
Naprzeciw mnie staną wielki facet. Około 2 metry wzrostu, gruby jak beczka z łysą czachą. W ręce dzierżył siekierę. Ruszył. Zrobiłam unik i uderzyłam go z całej mojej siły w ten jego wielki bebzun. Ręka mi ugżązła. Wielkolud zaśmiał się i rzucił mną o ścianę jakbym była zwykłą, szmacianą laleczką. Uderzyłam z wielkim hukiem. Gdy spadłam na ziemię zauważyłam, że koło mnie leży katana. Wzięłam ją do rąk i rzuciłam się na kolesia. Złość aż ze mnie kipiała. Było to widać po moich oczach. Kyubi chciał się wydostać. Przeciwnik zauważył moje czerwone oczy jak jego krew ściekająca z szyi.
- Mogę ci pomóc. –Znałam dobrze ten głos.
- Nie dzięki. Poradzę sobie bez ciebie Kyubi.- Odezwałam się do głosu.
- Nie ocalisz wioski.
- Dam radę. Nauczyłam się wierzyć w siebie bez twojej pomocy.
-Haha…. Jesteś bardzo głupia. Myślałem, że jeśli masz 16 lat to zmądrzałaś.
- Najwyraźniej się myliłeś…
Kolejny huk wstrząsną wioską. Wśród kurzy i dymu od palących się domów zauważyłam Matta i Keya. Obydwoje byli ranni. Podbiegłam do nich i zaczęłam leczyć.
- Co ty tu robisz!!?!?!? – Matt nie mógł uwierzyć, że ich nie opuściłam.
- Pomagam wam. A co nie widać????
- Miałaś uciekać. – Key też musiał wtrącić swoje trzy grosze.
- Ale nie uciekłam, a teraz zamknij się i walcz.
Kolejni śmiałcy zaatakowali nie wiedząc, że kiedy drużyna 7 jest w komplecie da czadu. Powalili ich od razu i się rozdzielili. Kushina skakała po, jeszcze, ocalałych dachach budynków kierując się do siedziby głowy wioski. Wskoczyła do biura Kage Wiru i stanęła oko z oko z Orochimaru.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy.- Wężowaty uśmiechną się podle.- A mówiłeś, że jej już dawno nie ma w wiosce.- Odezwał się tym razem do Santiego.
- Bo miało nie być.
Gad stał jeszcze z jakimś młodym chłopakiem. Patrzył na nią z jakimś dziwnym błyskiem w czarnych jak węgiel oczach.
Mam tego dość. Przywołałam Shadow. Była ona szarą wilczycą. Na łapach miała ,takie jakby, białe skarpetki. Była wielkości konia. Lecz mogła się zmniejszać na wielkość owczarka.
- No co jest. – Zapytała chrapliwym głosem.
- Mogłabyś pomóc? – Spytałam, choć i tak wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- Oczywiście.
Nim się obejrzałyśmy cała wioska wyleciała w powietrze. Lecąc na spotkanie z ziemią, pół przytomna wyszeptałam tylko jedno słowo. A było to:
- Przepraszam…
***************
Dziękuje wam za te miłe komentarze. Ta notka była pisana z myślą o was.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam.
Notka była pisana przy Nightwish- Bye Bye Beautiful
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz