-Co się stało?- zapytała mnie Rin.
- Możemy o tym porozmawiać kiedy indziej?
- Dobrze.- odpowiedziała- Do dokąd idziemy?
- Musimy sobie coś kupić.
Chodziłyśmy po mieście cały dzień. Dzięki Rin zapomniałam o wszystkim. Wróciłyśmy około godziny 21:00. Wspomnienia z ubiegłej nocy wróciły. Minato z chłopakami siedzieli w salonie pochyleni nad jakąś mapą. Gdy weszłyśmy spojrzeli na nas. Z oczu Minato wyczytałam ból. Cieszyło mnie to bardzo. No cóż. Czasem to i ja potrafię zranić.
Nagle przez głowę przeszła mi pewna myśl. Key i Matt żyją…. Ale jak to możliwe….. Nikt by tego nie przeżył…. Tak wogule, dziwnie się zachowują…..
Odrzuciłam tą myśl na jutro…
Dumnie unosząc głowę, pomaszerowałam do swego pokoju.. Wzięłam szybki i odprężający prysznic. Rozciągnęłam się na łóżku, myśląc. Nie wiem nawet o czym….
Zasnęłam…
Czułam taki spokój….
I wtedy go zobaczyłam….
Ja ubrana w białą suknię ślubną…
On z płaszczem 4 Hokage….
Tańczyliśmy….
Wpatrzeni tylko w siebie….
Przyciągną mnie do siebie i zaczą obsypywać pocałunkami…
Nagle zobaczyłam czarne oczy Uchihy…..
Uśmiechnęła się szyderczo….
Odciągnęła ode mnie Minato….
Spadłam w czarną otchłań….
Wszędzie ciemność….
Przerażająca cisza……
Zerwałam się z łóżka cała zalana potem. „ To tylko sen.” Pomyślałam. Nigdy się nie wydarzyło. I nie wydarzy…. Ehm… Wstałam odsłaniając okno. Poranne światło wpadło do pomieszczenia. Zmrużyłam oczy. Piękny dzień się zapowiada… Taaa…. Czas na trening.
Wzięłam poranny prysznic. Założyłam luźne spodnie o czarnej barwie i luźną koszulkę w kolorze pomarańczy. Weszłam do pokoju Rin. No..,. Jeśli wejściem można nazwać solidny kopniak w drzwi. Dziewczyna tylko jęknęła i przewróciła się na drugi bok. Wmaszerowałam pewnym krokiem i odsłoniłam okno. Rin zasłoniła się kołdrą.
- Czas wstawać…. Słoneczko na niebie….
Zaczęłam ją zachęcać. Zupełnie jak troskliwa matka. – Daj mi spokój…- jęknęła Rin.
Zerwałam z niej kołdrę. Przewiesiłam ją sobie przez bark, jakby nic nie ważyła. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedział Minato i jego chłopcu. W paradowałam do kuchni ze znakomitym humorem. Posadziłam dziewczynę na krześle i zaczęłam przyrządzać śniadanie. Chłopcy z niedowierzaniem spoglądali to na mnie, to na Rin. Postawiłam przed nią talerz z kanapkami i gorącą herbatę. Usadowiłam się koło niej ze swoją porcją.
- Dlaczego tak wcześnie….?...- zapytała ziewając.
- Mamy piękny dzień. Myślałam, że zechcesz iść na trening, ale jeśli nie…
Nagle się ożywiła. Zjadła śniadanie i powiedziała, że idzie się przygotować. Czułam na sobie wzrok Minato. Gdy Obito i Kakashi wyszli, odezwał się:
- Możemy porozmawiać?
- Nie mamy o czym.
- Owszem mamy.
- Jednak ja nie mam.
Wstałam i po prostu wyszłam. Mie miałam siły na kłótnie, ale na trening to co innego. Rin zbiegła ze schodów i razem ruszyłyśmy na trening.
I tak minęły 3 lata.
Shinobi z Konohy wrócili do wioski. Matt i Key okazali się oszustami. Wiele podróżowałyśmy. Uczyłam Rin tego co potrafiłam. Wymyśliłam nawet własne techniki. Moja uczennica także.
Co do wyglądu. Obie mamy włosy długości kolan. Smukłe sylwetki. Okazałe kobiece kształty. Dziewczyna była niższa ode mnie o 10 cm. Jednak charakter taki jak ja.
Porozumiewałyśmy się nawet nie mówiąc. Wystarczy, że spojrzałyśmy sobie w oczy.
Wracamy do Konohy. Do domu. Wyłam szczęśliwa. No w pewnym sęsie. Cieszyłam się, ale ponowne spotkanie z Minato. Odrzuciłam tą myśl. Byłyśmy już przed bramami. Zatrzymali nas strażnicy. Nie dziwię się czemu nas zatrzymali. Trwają wojny. A my miałyśmy na sobie czarne stroje i tego samego koloru płaszcze z kapturami, które zasłaniały nam twarze. Zsunęłyśmy materiał z głowy. Na czołach miałyśmy zawiązane opaski ze znakiem Konohy. Powitali nas z uśmiechem, wpuszczając do wioski. Wszyscy mężczyźni się za nami oglądali pogwizdując pod nosem. Niektórzy nawet obrywali po głowach od żon.
Obie uśmiechnięte weszłyśmy do największego budynku. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu cichego „ proszę” , weszłyśmy.
Przed biurkiem stało dwóch młodych chłopaków. Gdy się odwrócili rozpoznałam Obito i Kakashiego. Mieli po 16 lat. Wyrośli, nie powiem, że nie.
Jak nas zobaczyli to chyba ich sparaliżowało.
Zza biurka, z fotela, wstał Minato.
Teraz to mnie piorun trzasną.
On był Hokage.
Starałam nie pokazywać po sobie zaskoczenia i podeszłam wraz z Rin do biurka.
- Więc, już minęły 3 lata.- powiedział.- Bardzo szybko.
- Niestety. – odpowiedziałam wspólnie z dziewczyną.
- Miło zmów was widzieć.- Uśmiechną się do nas.
Odwzajemniłyśmy uśmiech. Zdałyśmy raport. Minato oddał mi klucze do naszego mieszkania.
Przytuliłyśmy jeszcze chłopaków…..
Nareszcie….
Wróciłam do domu….
Do prawdziwego domu…..
~*~
Wybaczcie, ale net mi się zepsuł i nie mogłam wstawić tej notki. Maszczęście wszystko jest jusz ok. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Pozdrawiam !!!
Zakochana;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz