niedziela, 21 lipca 2013

11.

- Kushina… - Zaczął Minato.
- Ehm? – Nie patrzyłam na niego. Spoglądałam przed siebie w las.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- A co konkretnie?
- Dlaczego uciekłaś?
- Sama nie wiem. To chyba przez te historie.
- O twoich rodzicach?
- Nie.
-Nie?
- O braciszku.
- Aż tak go kochasz?
- Nienawidzę.
- Haha…
Zatrzymaliśmy się. W koło dał się słyszeć śmiech mężczyzny.
- Nienawidzisz swojego brata? – Głos był chrapotliwy i przerażający.
-Tak. A bo co? – Miałam dość tych pajacy chowających się za drzewami.
- Haha….
Zza drzewa wyłonił się wysoki chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. Nagle przed oczami pokazami się obraz Valentina. Miał czarną czuprynę i zielone ( Jak trawa, i jak moje) oczy.
Jeszcze raz spojrzałam na chłopaka.
- To… To … N..I… E… M… O… R… Z… L… I… W… E… - Wyjąkałam.
- Jak to niemożliwe? Nie łam się SIOSTRUNIU.
- Haha… Czym mam się niby łamać?!?
- Tym, że tu jestem.
-  O, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że tu jesteś.
- Naprawdę?
- Tak. Mogę cię zabić!!!!!!!!!!!!
Krzyknąwszy,  pobiegłam w stronę Valentina.  Wyciągnęłam Shiran. Rzuciłam się na niego. Zrobił unik i zadrapał mój policzek igłami z trucizną. Upadłam udając martwą. Mój kochany braciszek nie wiedział jednak, że żadna trucizna na mnie nie działa. Podszedł do mnie i pokręcił głową.
- Szkoda jej. Tak szybko zmarła.
Stał teraz tyłem do mnie. Jego stopy były przy moim brzuchu. Otworzyłam lekko oczy. Widziałam jak Minato patrzy na mnie ze smutkiem na twarzy. Jak  pojedyncza łza spłynęła ukradkiem po jego policzku. Potem ukazała się złość. Nie na mnie lecz na mojego brata. Patrzył na niego z nienawiścią wymalowaną w oczach. Przygotował się do ataku, ale ja mu w tym przeszkodziłam. Uderzyłam nogami w nogi Valentina, a ten przewrócił się. Szybko wstałam i podniosłam broń.
- Jednak zginiesz szybciej ode mnie.
Stanęłam nad nim. Odwrócił się na plecy patrząc  mi prosto w oczy. W moim wzroku dało się wykryć złość, a w jego? ZDZIWIENIE!! Ha… I co?! Młodsza siostra górą.  Spuściłam broń wprost w jego serce. CO!?!?! Kage bushin no judsu?!?! Grrrrr…. On już jest martwy!!!!!!!
- Lisica? Nic ci nie jest? – Minato podszedł oglądając mój policzek, na którym nie było ani jednego zadrapania.
- Ta… Wszystko ok.
- A co z tą raną?
- Nic.
- Jak to nic?
- No nic.
- Ale co się z nią stało?
- Nic.
- Znasz inną odpowiedź na to co się stało z tą raną? – Powiedział dotykając delikatnie mojego policzka.
- Nic.
- Poddaje się.


W Konoha byliśmy  u Trzeciego. Pokrzyczał na mnie. Dał mi kare, która polegała na pomaganiu Minato i zero misji przez tydzień. Myślałam, że będzie gorzej. Wyszłam z budynku idąc przez miasto. Wpatrywałam się w piękne kwiaty, różnego rodzaju potrawy itp.  Doszłam do parku, który prowadził do wschodniej bramy wioski. Przeszłam przez olbrzymi łuk. Skręciłam w lewo nad jeziorko, o którym nikt nic nie wie. Usiadłam przy tafli wody. Spojrzałam na odbicie zachodzącego słońca.
- Mogę?
Znałam ten głos.
- Jasne Rin.
Usiadła koło mnie i się nie odzywała. Wiedziała co się stało.
- Co tu robisz, Rin?
- Szłam za tobą.
- W jakim celu?
- Chciałam porozmawiać.
- O czym?
- Czy ty Eeee…
- No co?
- Czy kochasz Minato?- To jedno zdanie powiedziała za jednym tchem.
Nie wiem co mam jej powiedzieć. Skłamać czy nie? To jest pytanie.
- Wiesz, ja sama nie wiem, czy tak, czy nie.
- Więc go nie kochasz.
- Ehm.. Nie wiem… A tak poza tym to, co cie to interesuje?
- Minato- sensei jest przy tobie taki szczęśliwy. Zachowuje się tak jakby nie było nic oprócz ciebie.
- Naprawdę?
- Tak. Więc…
- Co więc?
- Czy ty Kushina Uzumaki kochasz Minato?
- Nie wiem.
- Wiem, że wiesz.
- Niby skąd?
- To proste. Spędzacie ze sobą wiele czasu.
- No i. Co to ma z tym wspólnego.
- Nie wiem. Powiedz : TAK czy NIE.
- Kocham go, ale…


***

Wesołych i Radosnych świąt Bożego Narodzenia. Bogatych prezentów i spełnienia marzeń.
Kochany Panie Mikołaju,
My tak czekamy każdej zimy,
Dlaczego zawsze Pan przychodzi
do nas Gdy śpimy ?

Czy to już musi tak pozostać?
Czy to jest w księgach zapisane?
Ja od prezentu bym wolała
Spotkanie z Panem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz