niedziela, 21 lipca 2013

7. Dlaczego ja?

Tę notke dedykuję  Kushinie;* i  mojej siostrze
***

Ciemny, niekończący się korytarz.
 Nic tylko pustka.
 Samotność.
 Ból.
 Cierpienie jakiego nigdy nie spotkałam.
 Kolejna łza spłynęła po mej bladej twarzy. Dlaczego płacze? Tego nie wiem. Po prostu musze.
Stanęłam w miejscu. Nagle przed moimi oczami zaczęły pokazywać się obrazy z przeszłości.
Wszystko się zatrzymało. Widziałam chłopca, który miał około 8 lat. Siedział na kanapie w salonie.  Skrzypnęły drzwi i stanęli w nich moi rodzice. Ale skąd oni się tam wzięli???  Mama na rękach trzymała małe zawiniątko. Chłopiec podbiegł do nich i przytulił.
- Valentine. – Powiedziała moja mama do ośmiolatka.- To twoja młodsza siostra  Kushina.
Teraz to nic nie rozumiem. Nie wiedziałam, że mam starszego brata.  Nikt mi nie powiedział. To nie możliwe.
Obrazu znowu ruszyły i zatrzymały się na śmierci mej matki. Trzymała malutkie zawiniątko na rękach i płakała. Valentine wraz z mym ojcem walczyli. Mój brat podbiegł do umierającej kobiety, a ona powiedziała tylko ‘Zaopiekuj się nią’ i wcisnęła mnie w jego ręce. Umarła. Odwrócił się i ujrzał wygasłe oczy ojca.  Został zabity. Tylko ja i brat przeżyliśmy. Valentine wstał z ziemi ze mną na rękach i pobiegł do domu Santiego. Położył mnie po drzwiami ,zapukał i uciekł.  Od tamtej pory jestem sama.
- Musisz być silna.
Ten głos był chrapotliwy i przerażający.  Nie wiem jednak do kogo należy.
- Kim jesteś?- Mój głos załamał się na chwile.
- Nikim ważnym.
- A jednak ważnym jeśli  ze mną rozmawiasz.
- Haha…
Z ciemności wyłoniła się postać. Nie widziałam twarzy bo miał kaptur.
-Valentine jest niebezpieczny i powstrzymać go możesz tylko ty.
- Niebezpieczny  w  sęsie….
- To on pomagał Orochimaru w napadzie na Wir i  to on odwalił przy tym większą robotę. Morduje ludzi. Spala wioski.
- Jak mam go powstrzymać jak już pewnie wielu próbowało.
- Masz racje. Wielu próbowało i nie powróciło.
- To jak ja mam go powstrzymać?
- On też przywołuje wilki. To u was rodzinne. Jedyny problem jest taki, że on potrafi wcielić się w wilka.
- Przecież to niemożliwe.
-Możliwe. Słyszałaś o takim wilku Live?
- Tak. Czarny wilk oznaka strachu, cierpienia, bólu i śmierci.
- To twój brat. Dla tego ty będziesz jego przeciwieństwem. Death.  Biała wilczyca oznaka dobra, pokoju, ukojenia i życia.
- Ale ja nie potrafię wcielać się w wilka.
- Już potrafisz. Spójrz na lewą dłoń.
Zauważyłam tatuaż z wilkiem. Zajmował mi prawie całą dłoń.
- Pamiętaj. Tylko ty możesz wszystkich uratować.
 I film się urwał.
 Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w swojej sypialni.  Powoli wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je na oścież i wyjrzałam. Pogoda była piękna. Słońce świeci, ptaszki śpiewają… Moja dłoń. Spojrzałam na nią. Tatuaż był.  Powolutku wymknęłam się z pokoju do łazienki. Znalazłam bandaż i zabandażowałam rękę. Żeby Minato nie gadał, to samo zrobiłam z drugą ręką.  Założyłam strój do treningu, czyli czarne spodenki i buty tego samego koloru, pomarańczową bluzkę i opaskę Wiru.
Zeszłam po schodach do kuchni. Minato już się tam krzątał.
- Dzień dobry. – Powitał mnie wesołym głosem.
- Cześć. – Odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Zjesz coś?
- Chętnie. – Spojrzałam na niego niepewnie.
Przez ten sen i tatuaż mam wyostrzone zmysły. Nagle usłyszałam czyjś oddech i czułam jego zapach. Odwróciłam się niepewnie w stronę okna i kogo tam zauważyłam ??? Tego ZBOCZEŃCA w białych włosach.
- Kushino to jest mój nauczyciel Jyraya. Jest jednym z legendarnych saninów z Konohy.
- Taaa… Spotkaliśmy się już.
- Słonko…- Powiedział wstając i kierując się w moją stronę.- Ty i ja dziś wieczór w gorących źródłach.
Powiedziawszy to złapał mnie za tyłek. O nie. Nie wytrzymałam.  Cała czerwona walnęłam go pięścią w mordę, aż wyleciał przez okno.
-  Ałć.- Powiedział Minato.- jestem po wrażeniem.
- A niby dlaczego?
- Taka drobna osóbka jak ty i taka siła.
- Trzeba się uczyć.
- Tak. Tylko jest jeden problem.
- Jaki?
- Jyraya.. No… On lubi takie jak ty.
- Nie rozumiem.
-Takie ostre dziewczyny….
- Hahaha…. Jak jeszcze raz się do mnie zbliży to Niewinem czy przeżyje.
- Bynajmniej wiem, że Rin jest w dobrych rękach.
Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole. Minato podał mi  moje najlepsze danie - Ramen. Po zjedzeniu tego wybitnego śniadania poszłam zobaczyć ogród.
 Był zaniedbany, a ja na razie nie miałam co do roboty więc wzięłam się za niego. W dwie godziny uporałam się z różami, które zajmowały pół ogrodu. Przez następne trzy godziny zajęłam się kwiatami. Był czerwiec wi9ęc może jeszcze zakwitną.
Po robocie poszłam się przebrać i poszukać Minato. Nie wiem czemu ale musze to zrobić.

***
Widziałem jak mój mistrz łapie ją z tyłek i wylatuje przez okno. Rozmawiałem z nią i nawet jedząc przyglądałem się jej. Gdy wyszła poszedłem do pokoju czytać książkę lub wymyśleć nowe techniki. Nie mogłem się skupić. Pewna drobna, piękna, rudowłosa osoba nie dowala mi spokoju. Usiadłem na parapecie i spojrzałem na ogród. Co tam zauważyłem kompletnie mnie zamurowało. Kushina  pieliła moje róże. Była taka szczęśliwa. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Od 10, aż do 15. Potem poszła do domu ale ja już spałem. Śniła mi się jej roześmiana twarz.

***


Chodziłam po pokojach i w końcu znalazłam ten właściwy.  Widok jaki mnie spotkał był zaskakujący. Minato śpiący na parapecie i uśmiechający się. Przykryłam go kocem i po cichutku wyszłam z pokoju. Zeszłam do kuchni i spojrzałam na zegarek. 15:30. O w mordę. O 15:15 Miałam spotkać się z Rin . Szybko wybiegłam z domu kierując się w stronę pola treningowego. Dziewczyna już tam była.
- Ohayo. To, czego chcesz się dziś nauczyć?
- Ohayo.- Odpowiedziała. – Wszystkiego co możliwe.
Powietrze przeciął brzdęk odbicia shurikena od kunaya. Czułam czyjąś obecność.  
- Rin leć po Minato.
 Dziewczynie nie trzeba było 2 razy powtarzać. Od razu już biegła. Ja tym czasem rozglądałam się w koło.  Z krzaków wyszło pięciu mężczyzn z wioski Mgły. To ci co pomagali w zniszczeniu wioski Wiru. Przyjęłam pozycje i byłam gotowa na ewentualny atak. Nie musiałam czekać. Jeden z mężczyzn od razu mnie zaatakował kataną. Zrobiłam unik i Wyciągnęłam moją ulubioną broń. Dwa ostrza. Po dwóch stronach znajdowały się dwa małe ostrza, a po środku jedno długie. [Jeśli ktoś oglądał Elektra to wie o co mi chodzi.]I z wielką szybkością ruszyłam na przeciwników. Jednak byli silniejsi. Rzucili mną o drzewo. Ledwo przytomna jedyną rzecz jaką zauważyłam to katana lewitująca nade mną i żółty błysk.

_*_*_*_*_*_*_*_
Mam nadzieję, że nie było tak żle. Staram się jak mogę, ale i tak nic z tego.Ehm.. No tródno. Jeśli komuś się nie podoba to piszcie. Bądżcie szczerzy. Proszę. 
Czy Kushina wyjdzie z tego cało??? Czy dowie się co Minato do niej czuje??? To wszystko może znajzie się w następnym rozdziale w czwartek. Pozdro.  serce

Zakochana;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz