niedziela, 21 lipca 2013

18.

Kushina
Miałam całkiem zabawny sen. Obito i Kakashi zmienili się w malutkie pieski, a Rin była ich treserką. To było takie głupie, że aż śmieszne.  Dołączyłam się do niej i biegałyśmy w kółko  z pieskami. Nagle usłyszałam jak koś się kłuci. Powolutku otworzyłam oczy. Hałas  dobiegał z podwórka. Wychyliłam głowę przez otwarte okno i ujrzałam dwie kobiety w podeszłym już wieku. Zawzięcie się o coś kłóciły. Jak ja nienawidzę hałasu z samego rana. Zamknęłam okno i wyszłam na korytarz. Nie wiedziałam do kąt idę.  Nogi same mnie prowadziły. Zamknęłam oczy.  Szłam dalej. Moja ręka natrafiła na klamkę i ją nacisnęła. Weszłam do środka. Podniosłam powieki. Moim oczom ukazał się śpiący Minato. I to w oknie !!!!  Uśmiechnęłam się sama do siebie. Podeszłam powolutku do niego. Nachyliłam się nad śpiącym i lekko musnęłam moimi ustami jego policzek. On zamruczał w odpowiedzi i otworzył lauzurowe oczy. Uśmiechną się szeroko i zaczą rozmowę:
- Chciałbym mieć taką codzienną pobudkę.
- Chyba śnisz.- Spojrzałam na niego jak na małe dziecko.
- Nie. Obudziłaś mnie. Ale mogłaś celować w usta.
- Mały chłopczyk marzy.
- Tylko nie mały!
- Haha… Duży chłopczyk marzy.
- No i lepiej. Jak chcesz, to potrafisz.
- Wypraszam to sobie.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Zbiegłam ze schodów wpadając do kuchni. Przy stole siedziała trójka dzieci i Santiego.  Znalazłam jakąś butelkę, napełniłam ją wodą i wróciłam do pokoju Minato.  Nadal siedział na parapecie. Cudownie !!!! Butelkę trzymałam za plecami. Podeszłam do niego powolutku kręcąc biodrami. On uśmiechną się zalotnie spoglądając na moją sylwetką. Stanęłam koło niego. Nachyliłam się udając, że go pocałuję. Przybliżył się i …. Zaczą na mnie krzyczeć zły i mokry. Stałam w miejscu i śmiałam się najgłośniej jak mogłam.  Jednak gdy zagroził, że mnie dorwie, puściłam się szaleńczym biegiem ze schodów. Wpadłam do kuchni gdzie jeszcze siedzieli Rin, Obito i Kakashi. Okrążyłam ich, a Minato za mną. Zablokował mi drogę wyjścia, więc odwróciłam się i wyskoczyłam przez okno. Biegłam przez wszystkie uliczki próbując go zgubić.  Udało się. Stanęłam na tafli wielkiego jeziora. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie w pasie i przysuwa do siebie. Niestety nadal byłam odwrócona tyłem i nie dawał mi możliwości przekręcenia głowy.  Poczułam jego ciepły oddech i głos, który szepną mi do ucha:
- Nie ujdzie ci to płazem.
Uśmiechnęłam się. To Minato. Wszędzie rozpoznam ten głos.  Odwrócił mnie twarzą do siebie.   Górował ma de mną, co mi się szczerze nie podobało. Stanęłam na palcach, by pokazać, że nie jestem gorsza. On za to uśmiechną się szeroko. Czekałam na ewentualny atak, ale nie nastąpił.  Nagle zrobił coś, czego bym się nie spodziewała. Złapał mnie w pasie i z szybkością błyskawicy przycisną do drzewa. Jak to możliwe. Od środka tafli jeziora do najbliższego drzewa  jest 10 metrów, a on przebył to w sekundę.  Jeszcze bardziej zmniejszył odległość między naszymi ciałami.  Spoglądał raz w moje oczy, a raz na moje usta.  To wyglądało tak jakby się nad czymś zastanawiał.  Po chwili złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Odepchnęłam go od siebie lekko. Spuściłam głowę.
- Przepraszam. – zaczęłam.- Nie mogę.
- To ja przepraszam, nie powinienem był.
- Masz rację. Nie powinieneś.
Skoczyłam na niego. On nie spodziewał się  ataku, więc od razy padł na plecy. Pocałowałam go lekko i pobiegłam dalej.  W biegu zrzuciłam koszulkę i buty. Zostałam w czarnym, staniku w koronki i Spodenkach. Wskoczyłam do wody. Miałam szczęście. To jeziorko było dość głębokie. Zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam w górę. Widziałam Minato, który ściągał powoli wszystkie swoje ubrania. Gdy został w samych bokserkach, wskoczył do wody. Zatrzymał się koło mnie. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go prosto we usta. Nie został mi dłużny.  Wplótł ręce w moje włosy. Nogami oplotłam go w pasie, a rękami złapałam za kark i przysunęłam do siebie. Widocznie spodobało mu się to, bo poczułam lekki uśmiech na moich ustach. Gdy zabrakło nam powietrza odkleiliśmy się od siebie i wynurzyliśmy na powierzchnię.  Patrzyliśmy sobie w oczy i tu magle…
- Sensei tu jesteś.- Dwa głosy. Odwróciłam głowę. Rin, Obito i Kakashi. Chociaż ten ostatni nie odezwał się słowem. – Mieliśmy iść nad jezioro, a nie się tu spotykać.
Wyskoczyłam z wody.  Podeszłam powolutku do dzieciaków, a Minato za mną. Dziewczyna spoglądała to na mnie, to na mojego „partnera” z chytrym uśmieszkiem. Nie podobało mi się to, więc zaczęłam rozmowę:
- Pójdziemy na ubocze, by się rozgrzać. Jak będziemy gotowe to przyjdziemy.
-Ok.- odparł Minato.
Nim się zorientowałam, byłam ciągnięta za rękę przez moją uczennicę. Odeszłyśmy od jeziorka na tyle by nie mogli nas usłyszeć.
- No i jak było.- Rin spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem na ustach.
- No nie powiem, że było źle.
- Aha…. Jednak Minato-kun ci się podoba, sensei, to wspaniale.
- Nie powiedziałam, że mi się podoba.
- Ale nie powiedziałaś NIE.
- Nooo…. Dobra…. Podoba mi się, szczęśliwa…
- Tak!!!!!!!!!!!
Rin zaczęła tak głośno krzyczeć i skakać wokół mnie tak, że chłopcy, znajdujący się po drugiej stronie jeziora, spojrzeli na nas jak na wariatki. Zwłaszcza na dwunastolatkę.
- Rin dość, robisz sobie siarę. ( Tekst mojej siorki ;*)
Od razu się uspokoiła. Zaczęłyśmy rozgrzewkę. Na początek 1 000 pompek, 2 000 okrążeń wokół lasku i Rozciąganie. Dość szybko się z tym uporałyśmy, bo jak dołączyłyśmy do chłopaków to jeszcze ćwiczyli. Gdy skończyli zaczęliśmy trening. Spędziliśmy tam z 5 godzin. To przypominało zabawę niż trening.
- Kushina- sama jesteś cudowna !!!!!!- krzykną Obito.- Normalnie cię kocham !!!!!
Spojrzał na mnie, a potem na Minato i powiedział do swojego sensei:
-Bez obrazy.
Wróciliśmy wszyscy do domu. Zjedliśmy kolacje i wykąpani oddaliśmy się w objęcia Morfeusza. 
Miałam dziwny sen. Była noc. Chodziłam uliczkami wioski Trawy.  Zatrzymałam się na rogu butki z Ramenem.  Wychyliłam głowę i zobaczyłam Minato całującego się z jakąś blondyną.
Usiadłam cała zalana potem. Muszę się przejść. Zarzuciłam bluzę i wyskoczyłam przez okno. Szłam, nie wiem gdzie, ale szłam. Zatrzymałam się na rogu budki z Ramenem. Dziwne. Dla pewności wychyliłam głowę. Widok zwalił mnie z nóg. Dosłownie. Przewróciłam się i upadłam na ulicy. Blondynka odskoczyła od m mojego, już byłego, chłopaka. Wstałam i otrzepałam ubranie. Podeszłam do chłopaka. Walnęłam mu z całej mojej siły w policzek.  Poleciał do tyłu, a muszę przyrzec, że Minato nie należy do osób, które latają kilka metrów. Już się odwróciłam, ale ktoś złapał mnie za łokieć.
- Kushina, to nie tak jak myślisz.
W moich oczach wezbrały się łzy.
- Jak mogłeś. Najpierw całujesz mnie, a gdy śpię jakąś farbowaną blondyneczkę?!?!?!?!
- To nie tak….
Już nie wytrzymałam łzy popłynęły mi strumieniami po policzku.
-Żałuję… żałuję, ze pokochałam kogoś takiego jak ty. I to całym moim sercem.
Pobiegłam ile sił w nogach. Zatrzymałam się na brzegu jeziora, usiadłam i pozwoliłam by łzy   mogły poczuć wolność. Miałam już serdecznie dość całego świata….. i to wina jednej osoby, której oddałam całą siebie….

~*~
Ohayo. Wybaczcie, ale nie mam czasu na bloga. Moje notki będą pojawiać się nieregularnie. Chociaż postaram się by nic nie zmieniać. Serdecznie dziękuję za cierpliwość.

Zakochana;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz