niedziela, 21 lipca 2013

19.

Powoli otworzyłam powieki. Miałam nadzieję, że to wszystko było koszmarem.  Nie wiedząc dlaczego czułam okropny ból w sercu. Zupełnie tak jakbym je straciła. Jakby zostało rozdarte na milion kawałków. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiego bólu. Po prostu straciłam sens życia.  Jedynie Rin. To ona  trzyma mnie na tym świecie. Zaakceptowała mnie taką jaką jestem.  O wilku mowa……… Brązowowłosa wychyliła się przez szparę w drzwiach.
-Mogę?- zapytała.
Ja tylko kiwnęłam głową na znak, by weszła. Usiadła koło mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
- Czy mogę wiedzieć, co się stało?
Westchnęłam i opowiedziałam jej to co się zdarzyło. Ona wiedziała, że czuję się gorzej, niż jak widziałam Minato i Uchihę. Zazgrzytała zębami i wypadła z mojego pokoju jak burza.

***
Zeszłam powolutku ze schodów. Mój sensei i chłopaki siedzieli w kuchni. Weszłam do pomieszczenia.  Minato- sensei był odwrócony do mnie plecami. Odchrząknęłam, a on spojrzał się na mnie. Otwartą dłonią uderzyłam go w policzek.  Z siłą uderzenia spadł na stół i go połamał. Uuuu… Santiego- sama będzie zły. Ale to nie ja go połamałam.
- Mężczyźni… Zawsze wam chodzi tylko o jedno.- zaczęłam.- Jak mogłeś to zrobić!!!!!! Ty człowieku serca nie masz ?!?!?!???!?!?!?!?!? To jest moralnie niemoralne!!!!!!!! Nie rozumiem jak wy wszystko psujecie !!!!
- Rin….- szepną przestraszony Obito.
- Ona miała do ciebie zaufanie. Rozumiała cię jak nikt inny, a ty…….. Wszystko zepsułeś !!!!!!!
- Rin zrozum, to nie jest takie proste….
- To wytłumacz mi to !!!!!!!!!!!

***
Założyłam na siebie czarną sukienkę na ramiączka, która sięgała połowy ud. Na stopy wsunęłam buciki na małym obcasiku. Niestety na większym nie założę. Jeszcze mi życie miłe.  No w pewnym sensie. Włosy spięłam w wysokiego koka.  Usta pomalowałam lekko czerwonym kolorem, a oczy poprawiłam czarną kredką. Na uszach zawisły kolczyki sięgające ramion.  Niech poczuje to co ja!!!!! Wiem jestem okrutna. Za to się kocham ;) W kuchni usłyszałam krzyki. Ahh ta Rin. Zeszłam po schodach i stanęłam w drzwiach kuchni.
- Rin zbieramy się !!!- zawołałam wesołym i słodkim głosem.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i spojrzała się na mnie opuszczając szczękę. Była zdziwiona, no nie tylko ona… Chłopcy zrobili to samo.  Minato do tego wytrzeszczył oczy. O tak !!!!! Oto mi chodziło.
- No na co czekasz? Chodź!!!
- A… a… ale…. Gdzie….???...
- Na miasto. Musimy zaszaleć.. Ten miesiąc był wyczerpujący.
- Ok… Zaczekaj na mnie…- krzyknęła biegnąc po schodach- Nigdzie nie idź !!!!
Uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam na sobie wzrok Minato.
- Kushina???- to Santiego.
- Hmm???
Odwróciłam się do niego.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra to to,  że wyruszam z wioski na miesięczną misję, a zła to to, że oni żyją.
Nie rozumiałam o co mu chodzi. Uśmiechną się i przepuścił do przodu dwie osoby. Od razu je rozpoznałam.
- Key !!!!! Matt!!!!!!!
Rzuciłam się im na szyję i obydwóch pocałowałam w policzek. 
- Wy żyjecie. Ale jak to możliwe???
- Nie tylko ty jesteś wytrzymała.
Rozmawiałam jeszcze z nimi, gdy nagle koło mnie stanęła Rin. Była ubrana podobnie do mnie.
- Key, Matt to jest Rin. Rin to Key i Matt.
- Siemka. – zawołali chłopcy.
Rin kiwnęła głową I włączyła się do rozmowy. Po kilku minutach przerwałam nam rozmowę.
- Sorki chłopcy, ale idziemy na miacho.
Pociągnęłam dziewczynę za rękę.

~*~
Niestety dziś krócej. Postaram się to naprawić. Pozdrawiam !!!!


Zakochana;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz