niedziela, 21 lipca 2013

13.

Rano szybko się obudziłam. Nie wiem dlaczego, ale nie chce mi się spać. Zeszłam po schodach do kuchni. Droga ta prowadzi przez salon, w którym się zatrzymałam. Na parapecie przy otwartym oknie spał Minato. Podeszłam do niego. Nie miał ochraniacza, więc pojedyncze kosmyki spadły na jego czoło. Wyglądał tak słodko. Zamknęłam okno i przykryłam go kocem ( nie dałabym rady go przenieść). Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Spojrzałam na zegar, który wskazywał 7 rano. Wstać tak wcześnie. To jakiś koszmar. Zrobiłam herbatę i kanapki. Chciałam już iść go budzić. Odwróciłam się w stronę drzwi i podskoczyłam.
- Jezu!!!!! Mógłbyś mnie tak nie straszyć!?!?!?
- Sorki. – Minato nadal miał zły humor.
- Dzisiaj idziemy na trening?  
Spojrzał na mnie jakbym oszalała.
- No… Miałam ci pomagać, nie?
- Tak.
Usiadł przy stole i zjadł zrobione przeze mnie śniadanie. Potem poszliśmy się przebrać na trening.  Na podwórku było ciepło, więc dla odmiany założyłam króciutkie, czarne spodenki, pomarańczową koszulkę na ramiączka z obrazem wilka i buty sięgające kostek. Wyszłam z pokoju i zmierzałam do salonu gdzie widziałam Minato. Był ubrany tak jak zawsze. Czarny dres i kamizelka.  Odwrócił się do mnie przodem i wytrzeszczył oczy. Zaczą wodzić po mnie wzrokiem.
- Jeśli nie przestaniesz się tak na mnie gapić, to oberwiesz.
Odwrócił wzrok i ruszył do wyjścia. Przez wioskę szliśmy ramię w ramię.  Wszyscy mężczyźni się na mnie gapili. Miałam tego dość, więc gdy doszliśmy na pole treningowe w duchu dziękowałam bogu, za to, że się nade mną zlitował.
- Ok. – Zaczą Minato. – Dziś potrenujemy judsu wody.
- Juppi. – Byłam taka szczęśliwa. W naszej wiosce woda to podstawa.
- Co cie tak bawi, Kushina – sama.- Obito jako jeden z LICZNYCH potrafił mnie wkurzyć.
- Dla mnie woda to podstawa.
- Tak? To pokarz nam coś.
Rozejrzałam się w koło. W pobliżu słyszałam szum fal.
- No to za mną.
Poszliśmy nad jeziorko, weszłam na fale, zrobiłam kilka znaków i uniosłam ręce do góry. Oczom naszym ukazał się wielki smok. Zeszłam na ląd i podeszłam do Obito.
- I jak teraz?
Nic nie odpowiedział, ja za to uśmiechnęłam się i usiadłam pod drzewem. Minato pokazał im jakieś judsu i usiadł koło mnie. Ja jak zwykle nie mogłam wytrzymać.
- Dlaczego wczoraj byłeś taki, No nie wiem… taki nie w sosie?
Ja i moja głupota. Jestem taka mądra jak nikt inny. Spojrzałam na niego. Jego mina nic nie przedstawiała.
- Ja przepraszam. Nie chciałam… - Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Nic nie szkodzi. Wiedziałem, że wcześniej czy później o to zapytasz.- głęboki wdech.-  Wczoraj zmarł mój przyjaciel Hiro. Byłem wraz z nim w drużynie. Lubiliśmy się, ale rywalizowaliśmy. Był bardzo podobny do mnie. Oczywiście z charakteru.  Niektórzy uważali, że jesteśmy braćmi. Pomagaliśmy sobie w trudnych chwilach. Jednak gdy mieliśmy 14 lat wyruszył na trening. Po 2 latach wrócił, ale tydzień temu wyruszył na misje, której celem był Orochimaru. Zabił go na miejscu. Oddział Anbu z naszej wioski znalazł jego ciało.
- Minato, tak mi przykro. – Gdy to powiedziałam przytuliłam się do niego lekko.
- Hej gołąbeczki!!!! – Obito. – Skończyliśmy.
- Ty… Mały… DEBILU !!!!!!!!!! – Nie wyrobiłam się i rzuciłam się na niego z pazurami.
Obito kiepsko unikał moich rąk, przez co miał zadrapania.
- Ty draniu!!! Nic nie potrafisz dobrze zrobić !!! Nawet brak ci kultury!!!
- Serio?!? To dlaczego nic nam o sobie nie opowiesz?!? Ty wiesz o nas wszystko, a my o tobie nic.
-Taki powinien być shinobi. Skryty. – Zatrzymałam się naprzeciw niego.
- Ja trochę o tobie wiem. – Gdy to powiedział spoważniałam.- Wiem, ze twoja wioska zniknęła z powierzchni ziemi, wiem, że ty stchórzyłaś!!! Uciekłaś z pola bitwy !!!!
- Kto ci nawciskał takie bajeczki? Nikt ci nie powie prawdziwej prawdy, niż osoba, która tam była.
- Serio!?!? No to nam powiedz!!!
Przed moimi oczami ukazał się Kyubi. No dalej!! Powiedz mu prawdę!!! Wiem, że tego chcesz!!!
- Nie.
- Tchórzysz!?!?!!!
- Obito, zamknij się!!! – Teraz wtrącił się Minato.
-Ale…
- Żadnego ale!! Tysiąc okrążeń wokół lasku. Już!!!
Zanim jeszcze chłopiec ruszył, wyczułam kłopoty. Z lasku wyskoczył mężczyzna. Wszędzie poznam ten uśmiech.
- Młody!!! Chcesz prawdy? – Ten mężczyzna. Nienawidziłam go całym sercem, w którym zrobił wielką dziurę.
- Tak.- Obito spojrzał na mnie.
- A więc… - Nie dałam mu skończyć.
- Valentine, odpuść!!!!
Minato staną koło mnie.
- Dlaczego miał bym to zrobić?
- Proszę cię.
- Hmm… Nie. Wiem co do mnie czujesz. Czysta nienawiść. Pogrążę cię w niej do końca.
- Daj jej spokój. – Minato zapamiętał jego twarz.
Valentine spojrzał na niego i odparł.
- Niezłego obrońcę Se znalazłaś, siostro.
- On nie jest moim obrońcą.
- Udowodnij.
- Mam cie zabić?!?!
- Jak chcesz.
- I sam się o to prosisz?!?! Coś mi tu mocno śmierdzi.
- Co?
- Jesteś pijany?
- Nie.
- To dziwne. Zgoda.
Miałam już ruszać, ale Minato mi w tym przeszkodził.
- On coś knuje.
- Tak wiem.
Ruszyłam na niego. Valentine niespodziewanie zmienił się w wilka. Zrobiłam unik, ale ten złapał mnie za kostkę, pokręcił się w koło i rzucił o drzewo. Szybko się podniosłam, a on zawarczał i rzucił się na mnie obnażając kły. Wyciągnęłam Shiran i czekałam na atak. Live skoczył na mnie, a ja nie mogłam wytrzymać jego ciężaru i przewróciłam się. On wykorzystując sytuacje zmienił się w człowieka i uderzył mnie w tył czaszki. Ja przez to zemdlałam.
- Chcecie prawdy? – Powiedział do drużyny.
Nic.
- Ona jest potworem!!! Ma w sobie Kyubiego!!!! Jest niebezpieczna!!!!
- No i. – Odparł Minato.
- ONA JEST POTWOREM !!!!!!!!!!
- Nie, nie jest.
- Ma w sobie Kyubiego. Żółty błysk Konohy, a nic nie rozumie.
- Nie. To ty nie rozumiesz. Ona nie jest potworem. Potwór siedzi w niej. To całkiem co innego.
- Co nie zmienia faktu, że jest  niebezpieczna. Nadal jest potworem.
- Ty sam jesteś potworem !!!! – Rin zaczęła bronić swojej przyszłej nauczycielki.
- Ja?? Potwór??? HAHAHA!!! Ty chyba nigdy potwora na oczy nie widziałaś!!!
- Widziałam, a raczej widzę. Stoi przede mną.
- Ty!!!
- Zostaw dziewczynę!!!
Przed Rin pojawiła się Kushina. Jej oczy zmieniły się z zieleni na złoto.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy.
Złapał ją za rękę i rzucił do lasu. Szykował się do kolejnego ataku, gdy z lasu wybiegł bialutki wilk i go zaatakował.
Rzucił mnie do lasu. Tylko czekałam na ten moment. Nie chciałam przy nich pokazywać mojej drugiej twarzy. W mgnieniu oka zmieniłam się w białego wilka i wyskoczyłam z krzaków, a moim celem był braciszek.  Skoczyłam na niego, a on był zdezorientowany i upadł. Drapałam go po klatce piersiowej, złapałam go kłami za szyję i pociągnęłam do góry. Złapał mnie za bok i zrzucił z siebie. Wylądowałam 2 metry koło niego. Wcielił się w wilka i ruszył na Rin, którą osłaniał Minato. Widząc to skoczyłam nad Live i wylądowałam przed mistrzem i jego uczennicą obnażając kły. Mój brat także ukazał swe kły. Pochyliłam się do przodu gotowa na skok. Wystrzeliłam do przodu jak proca, a on tak samo. Nagle pomiędzy nami staną Jiraya. Złapał nas obydwoje za pyski i przycisną do ziemi.
- To jakiś skandal. Jesteście rodzeństwem!!!!
Valentine zmienił się w człowieka tak samo jak ja. Wszyscy z drużyny Minato, włącznie z nim, Wytrzeszczyli oczy.
- On już  nie jest moim bratem !!!!!!!!!!! Nienawidzę go!!!! – Łzy zaczęły spływać mi po twarzy mimo mojego oporu.
- Rozumiem twój ból Kushina, ale on nadal należy do rodziny Uzumakich.
- Do jakiej rodziny ? – Nikt nie odpowiedział.- Cholera!!! Pytam się, do jakiej rodziny ?!?!?!?!?
- Do waszej rodziny. – Odpowiedział Jiraya.
- Wiadomość z ostatniej chwili.  Może i nie miał nic wspólnego ze śmiercią rodziców, ale to on doprowadził do zniszczenia Wiru.
- O nie siostrzyczko. Sama zniszczyłaś wioskę. Pozwoliłaś by ogarnęła tobą złość Kyubiego.
- Ty!! Ogarnęła mną złość po fakcie. Wraz z Orochimaru zrobiliście jakieś judsu przez co wioska zniknęła. Potem gdy się obudziłam w zniszczeniach, ogarnęła mną złość!!!
Moje włosy zaczęły unosić się w powietrzu. Wylała się na mnie pomarańczowa chakra tworząc coś takiego jak osłona. Moje oczy zalała czerwień. Urosły mi pazury i wydłużyły zęby. Jiraya widząc niebezpieczeństwo przykleił mi na czole karteczkę z pieczęcią. Chakra zeszła ze mnie jak powietrze z pękniętego balonika. Zemdlałam, a Ero –senin złapał mnie i wziął na ręce.
 -Wracaj do siebie. – Powiedział do Valentina i odwrócił się do niego plecami.

~*~

dziękuje za te miłe komentarze.

Zakochana;*@)-->-->--

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz