wtorek, 27 sierpnia 2013

Special cd.3 koniec

Niedługo po wizycie Jirayi wypisano mnie ze szpitala. Na początku nie miałam pojęcia co mam z sobą zrobić, więc na początek zaczęłam zwiedzać wioskę. Starałam się mieć w zasięgu wzroku kamienne twarze Hokage. Ulice były znacznie większe niż w mojej wiosce, budynki były strasznie wysokie, a ludzie nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Po obu stronach drogi porozstawiane były różnorakie stoiska z jedzeniem lub pamiątkami. Wszędzie było kolorowo i wesoło. Nikt nie chodził smutny czy samotny.
- Kushina-chan - usłyszałam za sobą głos Minato. - Szukałem cię.
- Tak? A po co? - zapytałam rozglądając się wokół.
- Możesz się zgubić, albo ktoś może ci coś zrobić.
- Acha, więc jesteś tu w formie ochroniarza- odparłam z uśmiechem.
- No... Raczej tak - odpowiedział z wahaniem.
- Fajnie, jeszcze nigdy nie miałam ochroniarza.
Bardzo dużo czasu spędziliśmy razem zwiedzając. Ten typek okazał się być całkiem miłym chłopakiem. Mogę nawet powiedzieć, ze świetnie czuję sie w jego towarzystwie. Z tego co sę od niego dowiedziałam nazywa się Namikaze Minato i ma 16 lat oraz to, że każda dziewczyna z wioski jest w nim zakochana, starsza lub młodsza. Ma chłopak niezłego pecha.  Zresztą sama mogłam to spokojnie stwierdzić, bo damska populacja spoglądała na mnie z jawną odrazą.  Heh. Na samym końcu zaprowadził mnie do gabinetu Hokage. Tam dostałam klucze do nowego mieszkania oraz ochraniacz ze znakiem wioski liścia. Całe szczęście, ze Minato czekał na mnie przed drzwiami, bo za nic nie poznawałam adresu wymienionego przez staruszka. Chłopak pokazał mi najprostszą drogę oraz wskazał mi swój dom, który znajdował się na przeciwko mojego. Pożegnałam się z nim jak należało, czyli bez żadnego "dziękuje", tylko z " na razie narcyzku" .On uśmiechnął się tylko i mi pomachał.
Mieszkanko było niewielkie. Salon, korytarz, kuchnia, łazienka i pokój. W sam raz dla jednej osoby. Od Hokage dostałam również trochę pieniędzy na sam początek, ale i tak niedługo będę musiała wyruszyć na jakąś misję.
Kilka dni później.
- Mieszkam juz w tej wiosce i chcę wykonywać misje, co w tym złego?! - krzyknęłam po raz kolejny tego dnia.
Hokage siedział za biurkiem z głową opartą na rękach.  Już świetnie przekonał się o moim zmiennym charakterze oraz o mojej upartej osobowości.  Nie dość, ze miał pełno papierów do wypełnienia, to teraz jeszcze ja mu się nawinęłam. Stałam na środku pokoju z rękami opartymi na biodrach oraz starałam się udawać oburzoną.
- Kushina zrozum, że nie mogę  na razie dać ci żadnej misji. - powtórzył.
- A to dlaczego?
- Wszystkie są zbyt niebezpieczne.
- Może i mam 14 lat ale jestem silna.
- Tak, świetnie zdaje sobie z tego sprawę po tym jak ostatnio wyrzuciłaś moje biurko przez okno.
- A, przepraszam za tamto. Trochę mnie poniosło - zaśmiałam się głupio.
- Chociaż może coś mam - powiedział jakby do siebie. - Ale to  może potrwać 4-5 lat.
- Mów dalej. - zachęciłam.
Koniec końców zgodziłam się na ta misję. Ta podróż może mi świetnie pomóc. Coś jakby trening i to w kilku krajach.  Pobiegłam do domu i szybko się spakowałam. Zamykając drzwi spojrzałam na mieszkanie Minato.  Postanowiłam się z nim pożegnać. Przeszłam przez ulicę i zapukałam do drzwi. Otworzył mi jakby od razu. Był w spodniach, bez koszulki z roztrzepanymi włosami. Możliwe ze dopiero co wstał. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale zaraz potem uśmiechnął sie od razu.
- Kushina- chan. Co cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Przyszłam się pożegnać - odparłam z uśmiechem, na co jego mina zrzedła.
-Pożegnać? - powtórzył. - Dlaczego?
- Spokojnie nie wyprowadzam się. Wyruszam na misję.
- Aha. Aja myślałem, że...
- Nie będzie mnie jakieś 5 lat
- Co?! -ta informacja musiała go nieźle zdziwić, bo jego ręka ześlizgnęła się z drzwi przez co stracił równowagę i poleciał na bok.
- No co?
- No co?! Co to za misja?
- Powiem ci kiedy wrócę - pokazałam mu język. - To, na razie, narcyzku.

5 lat później - góra z podobiznami Kage wioski

- Nic się nie zmieniło - mruknęłam sama do siebie.
Wioska wyglądała tak samo jak w dniu, w którym ją opuściłam, ale ja sama się nieźle zmieniłam. Moje włosy sięgały pośladków i związane były w warkocz, nabrałam kształtów i miałam się czym chwalić, byłam dość wysoka, a moje oczy już nie były rozbrykane tylko mądre i opanowane. Nad charakterem również długo pracowałam. Te kilka lat zmieniło mnie diametralnie.
No, ale wracając. Zawitałam w gabinecie Hokage, mój widok go zdziwił, ale kiedy się odezwałam opadła mu szczęka. Kulturalnie oraz spokojnie. Powitał mnie ciepło i podziękował za wykonanie misji.  Kilka minut później byłam w swoim domu. Wszędzie była masa kurzu, a mnie jak zwykle nie chciało się sprzątać.  Przebrałam się z moich podróżnych ciuchów i założyłam pomarańczową, luźną sukienkę, założyłam baleriny, wzięłam pieniądze i wyszłam na zakupy.   Wszystkie dziewczyny stały po obu stronach ulicy i z zachwytem krzyczały.
- Minato-sama !
- To Minato- sama !
Spojrzałam na sam środek drogi gdzie szedł wysoki mężczyzna z blond czupryną. " To jest Minato?"  Proste plecy, szerokie barki, silne ramiona i ten wzrost. O ile dobrze pamiętam Minato był chudy i dość niski, bo ledwo mnie przerastał. Jednak wszystkie dziewczyny spoglądały wprost na niego.  Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam biec. Będąc tuż przed mężczyzną wskoczyłam mu na plecy, a ręce oplotłam wokół szyi. Widocznie nie spodziewał się takiego ataku, bo delikatnie się zachwiał.
- Upolowany pierwszy narcyz - krzyknęłam. - Który następny!
Zatrzymał się w miejscy, ale w ogóle nie odezwał.  Oparłam brodę na jego ramieniu i zerknęłam katem oka na twarz.  Spojrzał na mnie zdziwiony. Jego oczy się lekko rozszerzyły i pojawił się w nich dziwny błysk.
- Nie żyjesz, nie? - zapytałam szeptem.
- Upolowany? - powtórzył. Jego głos był twardy, stanowczy i rozbawiony, ale to nie był już głos chłopca.
-  Um. Złapałam cię - uśmiechnęłam się.
Nic nie odpowiedział tylko ruszył dalej, niosąc mnie na plecach. Złapał mnie pod kolanami i delikatnie podrzucił do góry.
- Oj. Jesteś złapany, jak możesz się ruszać? - zapytałam z udaną ironią.
- Haha - zaśmiał się głośno. - No wiesz.  Jesteś trochę jak malutka pchełka.
- Oj, co masz na myśli?
- Sama nad tym pomyśl - odpowiedział niosąc mnie dalej.
Ludzie sie dziwnie na nas gapili, ale mnie to nie przeszkadzało. Ciepło jego pleców było dziwnie uspokajające, zapewniające bezpieczeństwo.
- Ne... Gdzie idziesz? - zapytałam.
-  Zobaczysz. Miałem tam iść sam, ale jak już się wprosiłaś, to ciebie też tam wezmę.
- Ph, łaskawca się znalazł.
Wyszedł poza bramy wioski i od razu skręcił. Szedł długo przez niezły gąszcz. Zaczynałam przysypiać. Kilka minut później zatrzymał się.  Przetarłam oczy i spojrzałam przed siebie. Widok był po prostu nie z tej ziemi.  Drzewa rosnące w kręgu, ogromne jezioro, słońce centralnie nad nim, zielona trawa, różnorakie kwiaty.  To wszystko wyglądało jak z bajki.  Zeszłam z pleców Minato i dokładnie sie rozejrzałam.  Wyszłam przed niego i skierowałam się do tafli wody. Blask promieni dodawał jej zaczarowany wygląd.
- Tu jest pięknie  - powiedziałam po chwili. - To miejsce musi być sławne.
- Nie. Nikt o nim nie wie - odparł Minato.
Obejrzałam się za siebie. Stał kilka kroków ode mnie i uważnie lustrował mnie wzrokiem.
- No co? - zapytałam.
- Nic.
Usiadł na trawie i spojrzał w niebo. Poszłam za jego przykładem jednak długo nie wysiedziałam w miejscu.  Wstałam, zrzuciłam buty i zdjęłam sukienkę. Spojrzał na mnie z niezłym szokiem.
- No co?! - powtórzyłam.
Przetarł czoło dłonią i powiedział pod nosem.
- Bezwstydna kobieta.
Prychnęłam i powolutku zanurzyłam się w wodzie.  Spędziłam tam wiele czasu. Kiedy wyszłam położyłam się obok Minato na trawie, musiałam czekać aż bielizna mi wyschnie.  Zerknął na mnie kątem oka.
- Nie boisz się? - zapytał tajemniczo.
- Czego?  - zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Jesteś młodą kobietą, która leży półnaga obok  mężczyzny. Nie chcę nic mówić, ale twój wygląd jest... dezorientujący?
Zaśmiałam sie  i usiadłam.
- Ah tak? Miałabym się bać ciebie? - zapytałam z ironią. - Minato nie rozśmieszaj mnie. Nie skrzywdziłbyś mnie, nie?
Przytuliłam się do jego ramienia specjalnie wypinając biust, dołączyłam do tego uwodzicielski głos i niewinne oczka. Jak ja kocham go drażnić.
- Jesteś niemożliwa - jedynie to odpowiedział.
Odsunęłam się od niego i założyłam ręce.
- A zresztą, co ty byś mógł mi zrobić- dodałam.
Zaśmiał się pod nosem.
- Ktoś taki jak ty...
Nie zdarzyłam dokończyć, bo leżałam na ziemi. Minato pochylił się nade mną i przyszpilił mi ręce. Jego oczy nie wyrażały nic.
- Ej, co ty robisz? - zapytałam z nutką niepewności.
-  Udowadniam - odparł i jeszcze bardziej się pochylił.
- Udowadniasz co?
- To, że jesteś wobec mnie bezsilna.
Jego ciepły oddech owiał moje policzki. Nasze nosy i czoła się zetknęły, a ja nadal nie mogłam uwolnić rąk.  Zamierzałam użyć nóg, ale chyba przewidział mój ruch bo łatwo go zablokował. Uśmiechnął się złośliwie.
- Okej masz rację - powiedziałam. - Możesz juz mnie puścić.
Przechylił delikatnie głowę i uśmiechnął się jeszcze szerzej.  Poczułam pewien niepokój " jestes młodą kobietą, która leży półnaga obok mężczyzny" Niemożliwe. Nie zrobił by tego.
- Minato, to juz nie jest śmieszne - szepnęłam.
Nachylił się jeszcze bardziej, zamknęłam oczy i wtedy poczułam jak coś delikatnie muska mój policzek. Ciężar, który powstrzymywał moje ruchy nagle zniknął. Podniosłam się do pozycji siedzącej tak samo jak on to zrobił. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować, jedynie podkuliłam kolana i oplotłam je rękoma .

Minato:
Cholera jasna! Co się ze mną dzieje?! Nigdy wcześniej nie pragnąłem żadnej kobiety, więc dlaczego? Zjawiła się tak nagle po tylu latach. Raczej nie zdaje sobie sprawy jak jej wygląd moze działać na mężczyzn. Gdy zobaczyłem ją w sukience moja wyobraźnia zaczęła działać, a teraz.... Nie potrafię nad sobą zapanować. Każdy jej ruch, każde słowo. Miałem ochotę ją złapać i nie wypuszczać nigdy więcej, tak należałaby tylko do mnie. Uh, co ja plotę.
- Zrobiłbyś to?  - zapytała niepewnie.
Spojrzałem na nią i od razu tego pożałowałem. Nie dam rady.

Kushina:
- Zrobiłbyś to?-  zapytałem niepewnie po jakiejś chwili.
Zerknęłam na niego, a to co zobaczyłam nieźle mną wstrząsnęło. Jego oczy. Widziałam to już wcześniej u innych mężczyzn.  Tylko... Dlaczego to mnie ucieszyło? Dlaczego widząc pożądanie w jego oczach poczułam się szczęśliwa? Jeszcze bardziej ucieszyłam się tym, ze nie odpowiedział. Mogłam się domyśleć co wydobyłoby się z jego ust.
Patrzeliśmy na siebie dość długo, a potem... potem jakoś samo tak wyszło. Pochylił się nade mną i pocałował mnie. To tylko jeden pocałunek, a wywrócił moje serce do góry nogami.  Następny i następny. Naparł na mnie mocniej tak, że teraz leżeliśmy. Jego dłonie przesuwały się po moim ciele powodując dreszcze, przyciągnęłam go mocniej, a on nagle usiadł i złapał sie za głowę.
- Powinniśmy już wracać - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
" Sam to zacząłeś" . Pchnęłam go na plecy i wygodnie sie na nim usadowiłam powracając do pocałunków. Tym razem mnie nie odepchnął.


Z uśmiechem zamknęłam pamiętnik.  Dobrze pamiętałam tamten dzień. Dzień w którym po raz pierwszy "to" zrobiłam. Nie żałuje tego.  Wszystko sie zmieniło wraz z jedną chwilą. Oddałam mu moje serce, a on je pokochał takie jakie było czy nawet jest.
Pogładziłam okładkę i podniosłam wzrok. Miło było ujrzeć Minato bawiącego sie z naszymi wnukami.  Bo taki obraz pozostanie w pamięci, nawet kartka papiery nie będzie potrafiła ukazać tak wspaniałego widoku.


~*~

Ohayo. Tak mnie jakoś naszło. Mówiłam że koniec wakacji ma na mnie dziwny wpływ.  Tak więc jak już napisałam to i opublikuję, zajęło mi to coś około 3 godzin, ale myślę, ze się opłacało. Jestem dumna z tej notki i mam nadzieję, ze wam również się spodobała.

Yuu... / Zakochana;*


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

39.

Yo, uch, dawno mnie tu nie było. Za bardzo skupiłam się na One Piece i tak jakoś wyszło. No, ale co się będę tłumaczyła, bez przeciągania, następna nocia z dedykacją dla Ani Jaros oraz Miku ;*

~*~

Obudziłam się, zadziwiająco, bardzo wcześnie, nawet przed słońcem. Chyba naprawdę ze mną jest coś nie tak. Czuję się wyspana jak nigdy.  Zerknęłam w dół na Minato. Jego głowa leżała na mojej piersi, a ręce oplatały mnie ciasno w pasie. Jego ciężar mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie, był dziwnie uspokajający. Położyłam dłoń na jego włosach i delikatnie je pogłaskałam. Lubiłam bawić się jego czuprynką kiedy spał, nie wiem dlaczego, ale pomagały mi się skupić na jakichś konkretnych myślach. Teraz dopiero, pierwszy raz w życiu, zadałam sobie to konkretne pytanie: Dlaczego Minato pokochał mnie? 
 Hmm, odwieczny dylemat. Co prawda ja sama zakochałam się pierwszy raz, ale nie rozumiem jego intencji. Kochały go wszystkie kobiety, nawet te z zamożnych rodzin, a on wybrał mnie. Miłość szwenda się własnymi, chorymi ścieżkami. O, ale jak ja go kocham, hmmm, myśl o założeniu rodziny z Minato wcale nie jest taka zła. 
 Ale ja jestem głupia. Tak, właśnie sama siebie wyzwałam. Znowu zerknęłam na Minato. Raczej tak łatwo mnie nie puści, więc nie ma sensu się szarpać.
- Minato, słonko - szepnęłam mu do ucha. - Puścisz mnie?
-Umm... Co się stało? - zapytał zaspany.
- Muszę do łazienki.-Pospolite kłamstwo. 
Niechętnie się podniósł, spojrzał na mnie lekko zaspanym i zarazem bacznym wzrokiem. Uśmiechnęłam sie na to i pocałowałam go w czoło.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Tak, wszystko w porządku - mruknęłam i wysunęłam się spod kołdry. 
Nadal uważnie mi się przyglądał, dlatego raz jeszcze pocałowałam go w czoło i pogłaskałam po włosach jak małe dziecko.
- Wiesz dobrze, że gdyby coś się działo, to bym ci powiedziała.
- Tak, wiem.
Tym razem ułożył się wygodzie i zasnął. Rozejrzałam się po pokoju jednocześnie drapiąc się po głowie. Ciuchy, ciuchy wszędzie, a gdzie mój ręcznik. Może zawitał w Ręcznikolandii? O, było by fajnie. Znalazłam go w końcu pod ubraniami Minato. Zawinęłam się szczelnie i opuściłam pokój. 5 rano. Co ja mam z sobą robić? Wiem, idę się wykąpać. Uwielbiam się kąpać (ja też ;P, od Aut.) . Od niechcenia napełniłam wannę gorącą wodą i zanurzyłam się w niej. Nawlewałam wokół siebie kilka rodzajów płynów, z ciekawości oczywiście. Zamoczyłam włosy i wylałam na nie różany szampon. Wmasowałam go powolutku, a potem siedziałam i bawiłam się wodą, tak jak robiłam to jako dziecko.  Mimo wszystko kochałam moje dzieciństwo. Wygłupy z chłopakami, ciężkie treningi, kłótnie z Kage wioski. Samotność. Wieczorami zawsze byłam samotna. W tym wielkim domu było tak cicho, przeważnie przesiadywałam na parapecie okna i wpatrywałam się w gwiazdy. Pamiętam dobrze jak zawsze marzyłam o tym, by mieć kogoś kto mnie pokocha. Wtedy nie musiałabym samotnie wpatrywać się w nocne niebo, bo ktoś byłby przy mnie.  Miło jest czuć się potrzebną, kochaną. Przez ostatnie kilka lat poznałam nowe uczucia, które przypadły mi do  gustu. Mam tylko nadzieję, ze za bardzo się przez to nie rozpieszczę.
Spłukałam szampon i wyszłam z wanny. Szybciutko się wytarłam i wyskoczyłam do pokoju po jakieś ciuchy. Wzięłam pierwsze lepsze starając się nie obudzić śpiącego Minato. Ubrana poszłam do kuchni, tylko po to by stwierdzić, ze trzeba iść na zakupy. Była 6 rano, ale jakieś sklepy na pewno powinny być już otwarte. Chyba. Albo i nie. Mimo wszystko założyłam buty i chwyciłam po klucze. Na ulicach było tylko kilka osób. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Może i lepiej. Przeszłam kilka przecznic, kiedy zauważyłam otwarty sklep.  Wyrwałam do przodu jak tępa strzała. Wpadłam do sklepu i rozejrzałam się wokół. Uśmiechnięta przechodziłam między półkami. Śniadanie, obiad, kolacja. Trzeba kupić wiele składników. Hmm, a jutro co na obiad? Zaczynam myśleć jak prawdziwa pani domu. Hyhy. Sprzedawczyni dziwnie się na mnie gapiła, kiedy przechodziłam obok niej i nuciłam sobie pod nosem. Pakowałam wszystko do koszyka. Miałam zamiar zrobić Minato niespodziankę, chociaż jak na razie sama nie wiedziałam czym ona będzie. Stojąc w kasie miałam już pomysł na śniadanie. Z jeszcze większym uśmiechem wyszłam ze sklepu kierując się w stronę szpitala.  Majtając siatkami wpadłam do gabinetu Tsunade. Spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem, już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale się jej wcięłam:
- Jestem tu jako pacjent.
Zmarszczyła brwi, ale wskazała na krzesło na przeciw siebie. Postawiłam siatki  i wygodnie usiadłam. W tym samym czasie sanninka wyciągnęła moja kartę z ogromniej szuflady.
- Więc, o co chodzi? - zapytała.
- Bo.. jakby to.... Ukh... Wiesz.... - zaczęłam.
- Czuję, że do niczego nie dojdziemy - westchnęła głęboko.
- Prawdopodobnie jestem w ciąży - mruknęłam.
Spojrzała na mnie, najpierw zdziwiona a potem chytrze uśmiechnięta.
- Mów dalej.
- No... Chciałam żeby pani wystawiła swoją diagnozę.
Kazała mi położyć się na kozetce i podciągnąć koszulkę. Położyła swoja dłoń poniżej mojego brzucha i uwolniła chakrę. W zadumie oddaliła się ode mnie o krok. 
- Trzeba to opić ! - krzyknęła uradowana.
- Co? - zapytałam oszołomiona.
- No ale oczywiście ty stawiasz, żeby nie było.
- Czekaj, co?!
- Jak to co. Będziesz miała dzidziusia - mruknęła wbijając mi palca w policzek. 
Załamka. 
- Spokojnie- szepnęła Tsunade siadając w swoim fotelu.- Przychodź do mnie co miesiąc, a jak coś będzie nie tak, to nawet częściej. Musisz teraz na siebie bardziej uważać, zwracaj również uwagę na to co jesz. 
- Tsunade-sama. Proszę cie o zatrzymaniu tej wiadomości dla siebie - mruknęłam.
Spojrzała na mnie zdziwiona, ale po zobaczeniu mojej miny uśmiechnęła się uspokajająco.
- Oczywiście obowiązuje mnie tajemnica lekarska, ale wydaje mi się, że powinnaś mu o tym powiedzieć.
-  W swoim czasie. Na razie sama muszę się do tego przyzwyczaić. 
- Rozumiem, ale nie duś tego w sobie za długo. 
- Minato będzie zły? -zapytałam do chwili milczenia.
Tsunade wstała i pogłaskała mnie po włosach, kucając przede mną. 
- Będzie szczęśliwy. On podobnie jak ty wychował się bez rodziny, jestem pewna, ze się ucieszy.
Podziękowałam jej i wróciłam do domu. Rozłożyłam kromki chleba na tacce i posmarowałam je masłem. W miedzy czasie rozbiłam jajka na patelni.  Udekorowałam ładnie jajecznicę kładąc na samym środku kawałek kopru, dwie kanapki z szynką i pomidorem położyłam obok talerza. Sama zjadłam już wcześniej. Było po 8, a Minato miał się zgłosić do Hokage o 10. Mogłam go już spokojnie budzić.  Bardzo cichutko otworzyłam drzwi, odstawiłam tackę na szafeczkę i odsłoniłam okno od razu je uchylając. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Odgarnęłam Minato włosy z czoła i szepnęłam.
- Pora wstawać.
Mruknął coś i spojrzała na mnie zaspany. Uśmiechnęłam się do niego.
- Przyniosłam ci śniadanie.
Spojrzał zdziwiony na szafkę i zaśmiał się.
- Jakieś święto, o którym nie miałem bladego pojęcia.
- Hmm... Nie. - mruknęłam.- Potrzeba święta żebym przyniosła ci śniadanie do łóżka?
- Hmm... A czy ja coś mówiłem?- zapytał udając niewiniątko.
- No wiesz !
Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie z niebywałą czułością. Przewrócił mnie na plecy, przez co miał większą władze. Wsunął swoją dłoń pod moją koszulkę delikatnie muskając przy wym moja rozgrzana skórę. Nie przerywając pocałunków, drugą ręką  zjechał na moje  udo unosząc je lekko do góry. Przejechałam dłońmi po jego torsie odpychając go na chwilę.
- Zrobiłam ci śniadanie - warknęłam. - Masz w ogóle zamiar je zjeść?
Wpił się w moje usta wymrukując przy tym ciche "Yhym" . Zdjął ze mnie koszulkę i zjechał pocałunkami na moją szyję. Mam wrażenie, że idealnie zdaje sobie sprawę z tego jak mnie to drażni, wprawiając jednocześnie w rozkosz.
Kiedy po raz kolejny chciałam go odepchnąć, złapał za moje nadgarstki przyszpilając je do materaca. Westchnęłam ciężko, przez co Minato się zaśmiał.
- Jesteś wredny, wiesz? - zapytałam.
Przerwał pocałunki i podniósł się trochę, patrząc mi w oczy.
- Ale i tak mnie kochasz? - zapytał.
Przewróciłam oczami.
- A mam wybór? - westchnęłam.
- Umm... Raczej nie.
- Wiedziałam.
Pocałował mnie raz jeszcze w usta i  puścił. Usiadł wygodnie  i złapał za tackę.
- Umieram z głodu - uśmiechnął się i zabrał do jedzenia.
Przewróciłam się na brzuch, podbródek oparłam na rękach i spojrzałam na niego.  Miał napchane oba poliki. Tak zabawnie to wyglądało, zwłaszcza z rozczochranymi włosami i nagim torsem. Zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Pokręciłam tylko głową, co wystarczało by wrócił do jedzenia.  Przyglądałam mu się, próbując złapać każdy szczegół. Przypominał mi księcia z bajki. Jego złote włosy idealnie pasowały do miodowej skóry, a błękitnie oczy zawsze się wesoło uśmiechały, dodając mu więcej uroku.
Najedzony odstawił tackę i poklepał się po brzuchu.
- Było przepyszne - mruknął.
- No  ba. W końcu ja to zrobiłam, nie?  -odparłam z dumą.
- Jak tak dalej pójdzie, to do tego przywyknę - zaśmiał się.
- Spoko. Jutro ty robisz śniadanie.
- I skończyło się dobre - westchnął.
Zaśmiałam się głośno chwytając go za dłoń. Leżąc teraz na boku, bawiłam się jego palcami jak małe dziecko. On tylko uśmiechał się szeroko i pozwalał mi na to.  Splotłam nasze dłonie, a Minato ucałował moje palce. Siedział przyglądając się moim poczynaniom.  Kiedy skończyłam swoją zabawę, podniósł się i włożył swoje bokserki. Potem spokojnym krokiem podszedł do okna. Usiadłam rozglądając się za swoją koszulką, ale nigdzie jej nie było.
- Gdzie moja bluzka? - zapytałam.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - powiedział machając moim ubraniem.
Spojrzałam na niego jak na idiotę, a on tylko wzruszył ramieniem. Podeszłam do niego, ale zanim zdążyłam złapać kawałek materiału, on uniósł go do góry.
- Wiesz jak mnie dobić - warknęłam.
Spojrzał na mnie z góry.
- Tak wyglądasz o niebo lepiej - mruknął i ruszył w kierunku drzwi mając w dłoni moją koszulkę.
- Ciekawe kiedy wpadnie Jiraya - powiedziałam. - Dawno go tu nie było.
Minato od razu znalazł się przy mnie wkładając mi przez głowę bluzkę.
- Oj, mówiłeś, że tak wyglądam o niebo lepiej.
- Nie ma potrzeby, żeby Jiraya cię tak zobaczył.
Prychnęłam ubierając z jego pomocą koszulkę.
- Mógłby dostać przy tym rozległego wylewu. - mruknął w zadumie.
- Ta... nie ma to jak wylew z nosa.
- Śmiej się, śmiej. On raz się nie wykrwawił.
Wzruszyłam ramionami i złapałam za kołdrę, wytrzepałam ją na podłogę i schludnie rozłożyłam na łóżku, poprawiłam poduszki i zakryłam je. Minato w tym samym czasie zabrał tackę i poszedł do kuchni. Pozbierałam z podłogi wszystkie ciuchy i wrzuciłam je do prania. Złapałam za miotłę i sprzątnęłam cały pokój. Uśmiechnięta zbiegłam do kuchni, gdzie zastałam ubranego Minato. Wszystko było pozmywane, a na stole stała zaparzona herbata. Podszedł i mnie pocałował.
- Wychodzę - szepnął.
Skinęłam głową i pomachałam mu na do widzenia.
Tak więc zostałam sama. Usiadłam przy stole i popijałam herbatkę. Uśmiechnięta wspominałam każde chwile z Minato. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił.  Dziwnym trafem minęła godzina.
- Tylko się nie złość - zaczął na samym początku.
Zmrużyłam oczy.
- Kontynuuj - powiedziałam.
- Od jutra zaczynam znowu pracę Hokage - powiedział za jednym razem.
- I? Dlaczego mam się złościć?
- Hee... Nie będziesz tęskniła?
- Racja. Mogę byś trochę zazdrosna o te papiery- mruknęłam.
Zaśmiał się głośno i pocałował mnie w czubek głowy.
- O to nie musisz się martwić. - zapewnił mnie.
Zerknęłam na niego, a on tylko uśmiechnął się szeroko.

~*~

Ta, wszystko napisałam jednego dnia. SZOK. Komu się chce do szkoły? Bo mi za cholerę. Coś tak czuję, że nawet dźwigiem mnie tam nie zaciągną. Przepraszam za błędy oraz za to że was nie posłuchałam dziewczyny i od razu dałam ciążę, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać. 

Yuu... / Zakochana;*