Przepraszam was, z e tak późno, ale były małe komplikacje.
***
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Przypominałam sobie całą akcje. Valentine!!!!!! Zerwałam się na równe nogi. Byłam w swojej sypialni. Księżyc w pełni oświetlał pomieszczenie. Oni wiedzą. Kim ja jestem ?!?!?! Jestem potworem!!!! Minato nie puści ze mną Rin!!! Myśląc o tym wtuliłam się w poduszkę i pozwoliłam by słone łzy spływały po mych policzkach. Nagle usłyszałam lekkie pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam. Zza drzwi wyłoniła się blond czupryna. Podszedł do mnie powoli.
- Jak się czujesz ???
- A jak może się czuć potwór taki jak ja ?!?!?!
- Nie jesteś potworem. – Powiedziawszy to usiadł koło mnie i otarł moje łzy.
-Jestem.
- Nie. To on jest w tobie. Zapieczętowali go w tobie bez twojej wiedzy.
Nic nie odpowiedziałam. Zaszklonymi oczami spoglądałam na księżyc.
- Ale Rin. Czy ona nadal….
- Tak. Chce z tobą trenować.
-Naprawdę??? – Tu jest lepiej niż w Wirze!!!!
- Tak.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Kładź się spać. Jest dopiero 1 w nocy.
Podchodził już do drzwi.
- Dziękuje. – Powiedziałam tak by mnie usłyszał.
Wyszedł i zostawił mnie samą. Kręciłam się i nic. Nie mogłam zasnąć. Po godzinie leżenia zeszłam na dół do kuchni. Zapaliłam światło i usiadłam przy stole. Zamknęłam oczy. Przypominały mi się obrazy z dzieciństwa. Moi przyjaciele. Wszyscy starsi ode mnie o rok lub dwa. Pomagali mi w treningach, uczyli mnie, wspierali w trudnych chwilach. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Dlaczego nie śpisz? – Usłyszałam za sobą karcący glos.
- Nie mogę zasnąć.
Minato usiadł koło mnie. Przyjrzałam mu się uważnie. Miał na sobie koszulkę i bokserki, a ja koszulę nocną, która pod pewnym kątem pokazywała za wiele niż powinna. Spuściłam głowę dół. Czułam na sobie zatroskany wzrok Minato.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
- Jesteś pewna?
- Tak. Po prostu… Yhm… Nieważne.
- Chcesz ze mną porozmawiać?
- Nie.
Wyszedł zostawiając mnie samą. Była już 8 rano. Pobiegłam do łazienki i przebrałam się w codzienny strój. Chodząc po domu uświadomiłam obie, że nie ma Minato. Zrobiłam herbatę i usiadłam w salonie. Pamiętam jak musiałam oprowadzać po Wirze, Minato, Spotkanie z Sokką, a potem nuda. Dwa lata później wojna. Westchnęłam i poszłam na spacer. Chodziłam po parku i gdy tylko to zobaczyłam stanęłam jak wryta. Minato całował się z jakąś czarnowłosą. Cofałam się i cofałam. Ale pech chciał inaczej. Potknęłam się o wystający korzeń drzewa i upadłam z hukiem. „Zakochani” od razu od siebie odskoczyli. Minato spojrzał się na mnie z miną, która wyrażała przeprosiny i… satysfakcję!!!!! Zerwałam się i uciekłam do domu zamykając się w pokoju. Płakałam do końca dnia, nikogo nie wpuszczając do pokoju. Jak ja się cieszyłam, że jutro wyruszam z Rin na trening.
~*~
Wiem, że krótki. Może następny będzie dłuższy??? Pozdrawiam.
Zakochana;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz