niedziela, 21 lipca 2013

33.

Hejka. Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam. Komputer mi się zepsół i usunął wszystkie notki, a  potem jakoś nie miałam okazji napisać. Staram się na nowo nadrobić cały materiał. Jeszcze raz przepraszam.

~*~

- Nie mogę w to uwierzyć- powiedziała ze łzami w oczach. - Kushina- chan?
- Musiałaś mnie z kimś pomylić - powiedziałam cicho zmieniając barwę głosu.
- Jestem pewna, że to ty..
- Przykro mi, nie wiem o kim mówisz.
- Kłamiesz - usłyszałam tuż przy swoim uchu.
Ten zapach; to Minato. Musiał stawać tak blisko? Zaczyna mi się kręcić w głowie.
- Nie... Mówię prawdę. - skwitowałam.
- Więc ścięgnij maskę - powiedziała Rin.
- Niestety nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?- zapytał Minato, który (dzięki Bogu) odsunął już się ode mnie.
- Sprawy osobiste - mruknęłam.- Wybaczcie, ale muszę już iść.
Skoczyłam na najbliższe drzewo i szybko zniknęłam. Ukryłam swoją chakrę, by nie mogli mnie tak łatwo odnaleźć. Biegłam dobre dwie godziny. Zatrzymałam się przy małym jeziorku skrytym w krzewach. Szybko sie rozebrałam i weszłam do wody. Była chłodna, ale to mi nie przeszkadzało. W pewien sposób koiłam moje zabłąkane myśli. Załzawione oczy Rin, zapach Minato... To za wiele na jeden raz. Zamknęłam oczy i zanurzyłam głowę. Po paru minutach wuszłam. Woda spływała po całym moim ciele, a włosy ( Sięgające ud ) były tag gęste, że tworzyły na mnie krwistą,przylegającą suknię. Nie przeszkadzało ni to.
Schyliłam sie po swoje ciuchy, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstki. Przycisnął mnie do najbliższego drzewa. Zapach, sylwetka, bląd kosmyki, lauzurowe oczy. Minato. Moje myśli się rozbiegły, ale wiedziałam jedno: nie jest dobrze. Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Kłamczucha - mruknął, drażnięc swoim oddechem mój policzek.
Nie odpowiedziałam. Spóściłam wzrok i stałam w milczeniu. W tej chwili cieszyłam się, że mam długie włosy. Minato dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę, z tego, że jestem naga, bo odsunął sie ode mnie i odwrócił. Ubrałam się w mgnieniu oka. Kiedy czesałam swoje włosy, Minato spojrzał na mnie.
- Wróć - poprosił.
- Po co? - zapytałam.
-  Co?
- Ty nadal nic nie rozumiesz. - zaśmiałam się powstrzymując łzy. Chciałam, by to jak najbardziej brzmiało przekonująco.- Wykorzystałam cię... Nie, całą wioskę. Byliście mi potrzebni tylko do wykonania zadania.
- Nie mogę w to uwie...
- To uwierz. Nic nigdy między nami nie było i nie będzie. Nie łudź się, że jestem dobra.
- To dlaczego nam pomogłaś ?!?! - zobaczyłam w jego oczach cierpienie.
- Miałam w tym własny interes - warknęłam. Złapałam za maskę i zaczęłam odchodzić. - Zapomnij.
Gdy tylko upewniłam się tego, że za mną nie idzie i że mnie nie usłyszy, rozpłakałam się jak małe dziecko.
-To było jedyne wyjście. Tak, na pewno... - Mówiłam pomiędzy pociągnięciami nosem. - Teraz zostawi Konohę w spokoju...
Jestem na prawdę egoistyczna. Zrobiłam  to wszystko, bo bałamsię po raz drug stracić wioskę. On mógłby ich zabić. Wszystkich. Mój głupi brat.
 ***
Nie mogłem w to uwierzyć. Jej słowa zupełnie zbiły mnie z tropu. Szedłem ulicami Konohy kieryjąc się do Siedziby Hokage. Czeka tam razem z moją drużyną. Gdy po usłyszeniu głośnego " Wejść" zawitałem w gabinecie, wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Minato, co się stało?  - sapytał staruszek. - Przecież ty nigdy się nie spóźniasz.
Nic nie odpowiedziałem, tylko podszedłem do nich ze spószczoną głową.
- To była ona. - zaczęła Rin. - Prawda?
- Tak - szepnąłem.
Rin dłośno wypuściła powietrze.
- Co powiedziała?
- Co? Powiedziała, że nigdy nie zależało jej na wiosce. Ona po prostu nas wykorzystała dla własnych zachcianek.
- Co zrobiła? - krzyknął obyrzony Obito.
- To co powie...
- Mylicie się - powiedział czyjś cichy głos.
To Jiraya. Siedzi  na parapecie otwartego okna.
- Nie wierzysz mi? - mruknąłem.
- Ależ skąd... Oczywiście, że wierzę. Chodzi mi o to, że ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
- Co masz na myśli? - zapytał Hokage.
- Kushina jest piękna i uparta, ale ma swój honor jako kobieta.
- Co chcesz przez to powiedzieć, sensei?
- Zrobiła to, bo boi się stracić drugą wioskę, która wiele dla niej znacZy.
- Przecież nie jesteśmy  słabi. Poradzimy sobie - krzyknęła Rin.
- Ale nie z nim. Chyba zacznę od początku. Jak już wiecie, Kushina jest księżniczką z rodu Uzumakich.
Jej chakra pozwala na kontrolowanie tak silnego demona jak Kurama. Należy do głównej gałęzi rodu. Była córką Kare Wiru. Tylko ona i jej brat jako jedyni od 100 lat potrafią przyzywać i zmieniac się w wilki. A jeśli pocznie dziecko z mężczyzną z jakiegoś silnego rodu stanie się ono bronią.
- Ale.. przecież to jego siostra. On chyba nie mógł by…  - zaczęła Rin.
- Wątpię czy będzie zwracał uwagę na to czy jest jego siostrą, jeśli będzie mógł zniszczyć świat.
- Więc trzeba ją znaleźć i nawalić temu debilowi – uśmiechnął się Obito.
- Tak, ale… - westchnął Hokage. – Oddział ANBU zauważył w pobliżu shinobi dźwięku.
- Więc chcą wojny – mruknęła Rin.
- Tak, na to wygląda.- przytaknął Hokage. – Minato, ty i dzieciaki ruszycie na poszukiwania Kushiny.
- Hokage – sama, a wojna?
- Jakoś sobie poradzimy. Kushina jest jedną z shinobi naszej wioski. Pomogła nam więc teraz my pomożemy jej.
- Za 5 minut przy głównej bramie  - powiedziałem i zniknąłem.
W domu spakowałem trochę jedzenia, koc , ręcznik i broń. W ułamku sekundy stałem pod bramą. Niedługo potem zjawiła się Rin, a potem chłopaki. Ruszyliśmy bez słowa. Najpierw poprowadziłem ich nad jeziorko, gdzie rozmawiałem z Kushiną. Musiałem się uspokoić, bo wiedziałem, ze Rin również się o nią martwi. Od jej zniknięcia stała się cicha i małomówna. Sumiennie wykonywała wszystkie polecenia ale się nie uśmiechała.
Mijając Jeziorko ruszyliśmy w stronę w którą odeszła. Po kolejnej godzinie biegu zatrzymaliśmy się na niewielkiej polance. Musieliśmy odpocząc i nazbierać więcej mocy.  

Kushina:
Siedziałam na małej polance, kiedy poczułam, ze ktoś się zbliża. Schowałam się za pobliskim drzewem, w tym samym momencie na polanke wyskoczył nie kto inny  jak Minato, Rin, Obito i Kakashi. Ale co oni tu robią?! Nie no super, chyba im się nie śpieszy.
- Musimy pomyśleć, w którą stronę pobiegła Kushina – powiedział Minato.
Oni mnie szukają? Ale dlaczego? Przecież wyraźnie powiedziałam im, że mam ich gdzieś. Uparci są, nie ma co.  I po co ja uciekam. I tak jestem pewna, że mnie dogonią, ale…. Zmienili się. Wyrośli i to bardzo. Minato stał się jeszcze przystojniejszy. Rin…. Jest smutna.  Jej oczy są takie smutne. Wielka gula utknęła mi w gardle. W oczach zakręciły się łzy. Nie mogę wytrzymać. Zamknęłam oczy i wciągnęłam powietrze. W ciągu sekundy znalazłam się przy Rin i ją do siebie przytuliłam. Poczułam jak sztywnieje i nagle zaniosła się płaczem i we mnie wtuliła.
- Mieliście być szczęśliwsi – zaczęłam przełykając łzy.
- Głupia jesteś – powiedział Minato przytulając nas do siebie.


Zakochana ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz