niedziela, 21 lipca 2013

8. Miłość czy nienawiść?

Obudziło mnie dość mocne szturchanie. Leniwie otworzyłem oczy i zauważyłem Rin.
- Nie powinnaś być na treningu  z Kushiną?- Powiedziałem zaspany.
- O to chodzi. Zostałyśmy zaatakowane.
Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać.  Wybiegłem z domu jak najszybciej. Na polu znalazłem się w pięć sekund.  Widziałem nieprzytomną Kushine leżącą pod drzewem.  Wściekły do granic możliwości rzuciłem się na nich. Trzech z nich załatwiłem od razu z dwoma pozostałymi miałem problem.      Ciągle obrywałem.
- Ona powinna być martwa!!!!!!!!- Odezwał się jeden z nich.
-A to przepraszam dlaczego?
- Nasz szef tak chciał.
- Powiedzcie mu, że nici z jej śmierci.
Ruszyłem na nich. Walczyłem długo. Oberwałem kataną w lewy bark. Potem jeszcze kilka razy to samo.  Walczyłem  kunay między katana. Było ciężko, ale nadal myślałem o niej. O pewnej rudowłosej dziewczynie. Wiele osób twierdziło, że ona jest straszną gadułą i ciągle krzyczy. Może nie jest taka bo nie jest przyzwyczajona do tego miejsca? Zmów to samo. Dlaczego ja tak o niej myślę? Taka mała osóbka, a zajmuje tyle miejsca w mojej głowie.  Dość chłopie!!! Skup się na walce.  Tak doskonale. Miałem już tego dosyć. Byłem ssapany i poraniony,  a oni… niewiele ranek. Użyłem techniki, która zamieniła pole bitwy w zamieć. Chciałem się ukryć ale nic z tego.
 Nagle wokół ukazało się białe światło. Odwróciłem się na chwilę by zobaczyć jego źródło.  Jedynie co widziałem to długie, rude włosy i złote wilcze oczy. Światło stało się silniejsze. Zamknąłem oczy. Po chwili zmów je otworzyłem.  Widok był zadziwiający. Kushina, która leżała nieprzytomna znajdowała się przy ciałach dwóch kolesi, których nie mogłem załatwić.                                                                Wziąłem dziewczynę na ręce i teleportowałem się do szpitala. W owym budynku spędziłem kilka niespokojnych dni.    

***


- Minato to już trzeci dzień.  Nie możesz tak tu siedzieć.
- Owszem mogę.
- Jesteś przez nią strasznie rozkojarzony. Weź się chłopie w garść.
- Daj mi spokój Tsunade- sama.
- Ehm… Poddaje się.
Gdy kobieta wyszła zapadła grobowa cisza. Nie wiedziałam co robić. Nic nie czułam. By to sprawdzić musiałam zmusić się by otworzyć oczy. Spojrzałam na osobę siedzącą przy mnie. Był to Minato. Siedział przy mnie trzy dni. W tej chwili trzymał mnie za rękę i miał zamknięte oczy. Zaraz potem głowa mu lekko opadła w przód. Spał.  To było możliwe. Podciągnęłam się do pozycji siedzącej nadal trzymając go za rękę. Siedziałam tak w ciszy jedną godzinę. Potem usłyszałam cichy jęk Minato. Wraz z lekkim uderzeniem głowy o poręcz łóżka. Spojrzałam na masującego obolałą głowę chłopaka i zaśmiałam się cicho i dźwięcznie.   On słysząc  śmiech podniósł głowę i spojrzał się na mnie. Gapił się tak jakieś 10 minut i  to zaczęło mnie już denerwować.
- Przestaniesz się tak na mnie gapić!! To się robi denerwujące.
- Tak jasne!!! Powiedz, że ci się podobam.
- Chciałbyś baranie.
- Baranie !?!? I mówi to KROWA co spała trzy dni.
- Ja krowa!!! Chyba śnisz.
Dziwne. Pomyślał chłopak.  Nigdy się tak nie odzywała do mnie. Czyżby nabrała pewności???
- A tak w ogóle, wszystko w porządku? – Spytał.
- Jak w najlepszym. A ty?- Powiedziałam patrząc na jego zabandażowane ręce.
- Tak. To tylko zadrapania.
- Czego oni chcieli?
- Eeee… Powiem ci kiedy indziej. – Powiedział patrząc na okno.
- ooo… Śpiąca królewna wstała?
Jiraya. No nie. Siedział na parapecie i gapi się na mnie jak na zwierzyną, którą ma upolować, by zaraz potem ją zjeść.
- Gdy wyjdziesz wyskoczysz gdzieś ze mną???
Ja tylko odwróciłam się do niego tyłem z próbą ignorancji.
- No nie bądź taka. Gdy to robisz ranisz me serce.
- I dobrze.- Nie mogę go ignorować.
Nadal siedzący na oknie zboczeniec zrobił urażoną minę.
- Skarbie….- Zaczą i wyleciał przez okno wraz z poduszką, którą w niego rzuciłam. Tsunade weszła do pokoju.
- Gdzie twoja poduszka?
 Ja tylko spojrzałam na okno, w którym pojawiła się poduszka i urażona mina Jiray.
- Tu. – Powiedział.
- Tsunade podeszła do niego i wyrwała ją z łap.
- A może tu dasz się wyciągnąć na sake???
Już go nie było. Kobieta walnęła go w mordę, obrócił się kilka razy i spadł z powrotem na ziemię. Położyła mi poduszkę pod głowę i  wygoniła Minato z pokoju. Na początku nie chciał wyjść i Tsunade musiała się na niego drzeć. Nadal nie chciał wyjść. Miałam tego dosyć.
- Minato debilu!!! Won z tego pokoju!!!! Ale już!!!!
Gapił się na mnie.
- Co ty myślisz, że jak jesteś Żółty Błysk z Konohy to ci wszystko wolno!?!?!?
- Lisica ma racje. – Powiedział Jiraya z poważną miną.  Skąd on się wziął  to  nie wiem.
- Ale skąd ty… - Głos mi się załamał.
- Skąd wiem jak na ciebie mówili?- Pokiwałam przytakując głową.- Nie tylko to o tobie wiem. Minato idziemy.
Gdy wyszli na korytarz Tsunade wzięła się za badanie.

***


-Skąd tyle o niej  wiesz Jiraya-sensei??
- Byłem kiedyś w Wirze gdy miała pięć lat.
- Zapewne znałeś jej rodziców.
- Nie.
- Jak to nie?
- Nie miała rodziców.
- Że co proszę!?
- Santiego znalazł niemowlak, którym była Kushina, pod swymi drzwiami.
- A jej rodzeństwo?
- Podobno miała brata. To on podrzucił ją po śmierci rodziców pod dom głowy wioski.
- Opowiesz mi o tym?
- O moim pobycie w wiosce?
- Tak.
- Dobrze. A więc zaczęło się to od….


_*_*_

Miało być w czwartek, ale jakoś tak mi wyszło i dziś. Oczywiście nie obeszło się  bez błędów. Niewiem. Nie jestem dobra w pisaniu.  Piszę bo lubię. :-D

Zakochana;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz