- Kocham go, ale…
- Żadnego ALE.
- Sama nie wiem.
- Czego nie wiesz? – Ten głos należał do mężczyzny, o którego wypytywała mnie Rin.
- A… Niczego. Babskie sprawy. – Odpowiedziałam zakłopotana.
- To przepraszam, że przerwałem. Jest już późno. Macie zamiar wrócić do domu?
- Ta… Już idziemy. – Powiedziałyśmy razem i ruszyłyśmy za Minato.
- Skąd wiedziałeś, że tam jesteśmy?- Pierwsza przerwałam tą ciszę.
- Wyczułem waszą Chakre.
Tego wieczoru Minato był jakiś skryty. Nie chciał nic mówić. Szedł pierwszy, a ja z Rin trzy metry za nim.
- Dlaczego sama nie wiesz? – Dziewczynka nawet teraz nie daje spokoju.
- Nie zrozumiesz.
- Dlaczego?
- Nie ważne. Porozmawiajmy o czymś innym.
- Może o treningu?
- No właśnie!!!! – Wykrzyknęłam to tak głośno, ze nawet Minato się odwrócił.
Podbiegłam do niego. Ciekawe czy się zgodzi.
- Minato, czy zgodził byś się, bym ja z Rin wyruszyła na trzy letni trening?
- No nie wiem.
- Zgódź się. Proszę. Miałbyś więcej czasu na chłopaków. Ja z Rin byśmy wam tylko przeszkadzały.
- Zgoda, ale chyba zapomniałaś o karze.
- Tydzień minie bardzo szybko. Mamy czas na przygotowanie się.
- Dobra. – Nic więcej nie mówił.
Zatrzymałam się i zaczekałam na dziewczynę. Szłyśmy w milczeniu. Przekroczyliśmy bramy. Powiedziałam Minato, że idziemy jeszcze do Trzeciego. Gdy tylko on odszedł opowiedziałam Rin o trzy-letnim treningu. Ucieszyła się bardzo. Gdy weszłyśmy do budynku ze znakiem ognia, od razu spoważniała. Zapukałam w wielkie drzwi. Po usłyszeniu cichego „Wejść” nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka.
- Kushina? Co ty tu robisz?
- Chciałyśmy porozmawiać. – Dopiero teraz zauważył dziewczynę stojącą za mną.
- O co chodzi?
- Czy mogłabym zabrać ze sobą Rin na trzy-letni trening? Oczywiście za tydzień.
- Zgoda.
- Coś jest nie tak.
- A co dokładnie?
- Za szybkom się zgodziłeś staruszku.
- Nie mów na mnie „staruszku”. Zgodziłem się tak szybko, bo przez trzy lata będę miał wolne.
- Jak to?
- Ciągle coś ode mnie chcecie.
- Dobra. – Odpowiedziałyśmy razem. Przy drzwiach odwróciłyśmy się i powiedziałyśmy. – Do widzenia staruszku.
Zniknęły za drzwiami. Sarutobi westchną. ‘ One to ćwiczą? ‘
***
Rin skręciła w swoją stronę, a ja w swoją.
Po wejściu do domu skierowałam się w stronę kuchni. Było w niej ciemno więc zapaliłam światło. Odwróciłam się twarzą do pomieszczenia i cicho krzyknęłam. Przy stole siedział Minato.
- Herbaty?
Skinęłam głową. Widziałam, ze coś go gnębi więc na razie się nie odzywałam. On zrobił herbatę, a ja kanapki. Po zjedzeniu kolacji Minato poszedł do salonu. Musiałam z nim porozmawiać. Coś się stało. Dopiłam herbatę i umyłam kubek. Weszłam do salonu. Istota pełna smutku i nienawiści stała przy oknie. Podeszłam do niego i przytuliłam. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Oderwałam się od niego i spojrzałam w błękitne oczy. Były zmęczone całym dniem.
- Co się stało? – Odezwałam się pierwsza.
Nie odpowiedział tylko spojrzał na gwiazdy na ciemnym niebie. Przytuliłam się do niego mocniej niż za pierwszym razem i stałam tak, aż w końcu zasnęłam i zsunęłam się na ziemie. Minato złapał mnie zanim upadłam i zaniósł do sypialni. Przykrył mnie kołdrą i pocichł wyszedł z pokoju by zaraz znaleźć się przy tym oknie, z którego patrzał w niebo.
_Ten sam dzień_
_ Wersja Minato ~ popołudnie_
- Kushina możesz już iść. Minato ty zostań. - Musiało coś się stać. Trzeci nigdy nie był taki poważny. Po wyjściu dziewczyny Sarutobi wstał i podszedł do mnie.
- O co chodzi Hokage- sama?
- Jak wiesz twój najlepszy przyjaciel Hiro wyruszył na misje.
- Tak. Już wrócił.
- Nie.
- Więc o co chodzi? – Chłopak zastanowił się chwile. – O nie…
- Hiro nie żyje. – Staruszek spojrzał na mnie ze smutną miną. – Orochimaru nikogo nie oszczędza.
Wybiegłem z gabinetu. Nie mogłem tego słuchać. Może i jestem Żółty Błysk z Konohy, ale wiadomość o śmierci bliskiej osoby jest straszna. Biegłem przez ulice wioski tak szybko, że został po mnie tylko kurz. Wpadłem do domu i stanąłem przy oknie w salonie. Zrobiło się ciemno. Spojrzałem na zegar na ścianie, wskazywał 20:00. Kushiny jeszcze nie było. Zacząłem się o nią martwić. Gdy wyszedłem z domu, od razu wiedziałem, że jest z Rin. Wyszedłem poza bramy Konohy. Kierowałem się chakrą dziewczyn.
Pół godziny później.
Czyli po rozmowie nad jeziorkiem.
Słyszałem jak Kushina i Rin rozmawiały:
- Dlaczego sama nie wiesz? – Rin.
- Nie zrozumiesz. – Kushina.
- Dlaczego? – Rin.
- Nie ważne. Porozmawiajmy o czymś innym. – Kushina.
- Może o treningu? – Rin.
- No właśnie!!!! – Kushina. Wykrzyknęła to tak głośno, że przerażony odwróciłem się w ich stronę.
Podbiegła do mnie i zaczęła gadać o jakimś trzy- letnim treningu z Rin. Zgodziłem się. W wiosce rozdzieliliśmy się. Ja poszedłem do domu, a dziewczyny do trzeciego. Siedziałem w ciemnej kuchni i rozmyślałem o rozmowie Rin i Kushiny w drodze powrotnej. O co im chodziło? Z zamysłu wyrwało mnie światło i cichy krzyk Kushiny. Wypiliśmy herbatę i zjedliśmy kanapki. Poszedłem do okna w salonie, a dziewczyna została sama w kuchni. Przypomniał mi się Hiro. Mój najlepszy przyjaciel. Nagle poczułem ciepło i drżenie czyjegoś ciała. Spojrzałem w dół. Kushina mnie przytulała.
- Co się stało? – Powiedziała.
Ja nic nie powiedziałem, tylko spojrzałem w gwiazdy. Przytuliła się do mnie mocniej. Nie mogłem jej powiedzieć. Myślałem nadal, że śmierć Hiro to wymysł mojej wyobraźni, że to tylko jakiś głupi koszmar. Kushina zasnęła. Jej ciało delikatnie zsuwało się na podłogę. Złapałem ją i położyłem do łóżka w jej sypialni. Cicho zamknąłem drzwi i usiadłem na parapecie okna w salonie. Niedługo potem zasnąłem.
_*_
Ohayo. Napisałam wcześniej więc odrazu wstawiłam.Wyszedł troche dłuższy. Raczj dobrze. [Mam taką nadzieję.]
Zakochana;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz