- Kushina-chan - usłyszałam za sobą głos Minato. - Szukałem cię.
- Tak? A po co? - zapytałam rozglądając się wokół.
- Możesz się zgubić, albo ktoś może ci coś zrobić.
- Acha, więc jesteś tu w formie ochroniarza- odparłam z uśmiechem.
- No... Raczej tak - odpowiedział z wahaniem.
- Fajnie, jeszcze nigdy nie miałam ochroniarza.
Bardzo dużo czasu spędziliśmy razem zwiedzając. Ten typek okazał się być całkiem miłym chłopakiem. Mogę nawet powiedzieć, ze świetnie czuję sie w jego towarzystwie. Z tego co sę od niego dowiedziałam nazywa się Namikaze Minato i ma 16 lat oraz to, że każda dziewczyna z wioski jest w nim zakochana, starsza lub młodsza. Ma chłopak niezłego pecha. Zresztą sama mogłam to spokojnie stwierdzić, bo damska populacja spoglądała na mnie z jawną odrazą. Heh. Na samym końcu zaprowadził mnie do gabinetu Hokage. Tam dostałam klucze do nowego mieszkania oraz ochraniacz ze znakiem wioski liścia. Całe szczęście, ze Minato czekał na mnie przed drzwiami, bo za nic nie poznawałam adresu wymienionego przez staruszka. Chłopak pokazał mi najprostszą drogę oraz wskazał mi swój dom, który znajdował się na przeciwko mojego. Pożegnałam się z nim jak należało, czyli bez żadnego "dziękuje", tylko z " na razie narcyzku" .On uśmiechnął się tylko i mi pomachał.
Mieszkanko było niewielkie. Salon, korytarz, kuchnia, łazienka i pokój. W sam raz dla jednej osoby. Od Hokage dostałam również trochę pieniędzy na sam początek, ale i tak niedługo będę musiała wyruszyć na jakąś misję.
Kilka dni później.
- Mieszkam juz w tej wiosce i chcę wykonywać misje, co w tym złego?! - krzyknęłam po raz kolejny tego dnia.
Hokage siedział za biurkiem z głową opartą na rękach. Już świetnie przekonał się o moim zmiennym charakterze oraz o mojej upartej osobowości. Nie dość, ze miał pełno papierów do wypełnienia, to teraz jeszcze ja mu się nawinęłam. Stałam na środku pokoju z rękami opartymi na biodrach oraz starałam się udawać oburzoną.
- Kushina zrozum, że nie mogę na razie dać ci żadnej misji. - powtórzył.
- A to dlaczego?
- Wszystkie są zbyt niebezpieczne.
- Może i mam 14 lat ale jestem silna.
- Tak, świetnie zdaje sobie z tego sprawę po tym jak ostatnio wyrzuciłaś moje biurko przez okno.
- A, przepraszam za tamto. Trochę mnie poniosło - zaśmiałam się głupio.
- Chociaż może coś mam - powiedział jakby do siebie. - Ale to może potrwać 4-5 lat.
- Mów dalej. - zachęciłam.
Koniec końców zgodziłam się na ta misję. Ta podróż może mi świetnie pomóc. Coś jakby trening i to w kilku krajach. Pobiegłam do domu i szybko się spakowałam. Zamykając drzwi spojrzałam na mieszkanie Minato. Postanowiłam się z nim pożegnać. Przeszłam przez ulicę i zapukałam do drzwi. Otworzył mi jakby od razu. Był w spodniach, bez koszulki z roztrzepanymi włosami. Możliwe ze dopiero co wstał. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale zaraz potem uśmiechnął sie od razu.
- Kushina- chan. Co cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Przyszłam się pożegnać - odparłam z uśmiechem, na co jego mina zrzedła.
-Pożegnać? - powtórzył. - Dlaczego?
- Spokojnie nie wyprowadzam się. Wyruszam na misję.
- Aha. Aja myślałem, że...
- Nie będzie mnie jakieś 5 lat
- Co?! -ta informacja musiała go nieźle zdziwić, bo jego ręka ześlizgnęła się z drzwi przez co stracił równowagę i poleciał na bok.
- No co?
- No co?! Co to za misja?
- Powiem ci kiedy wrócę - pokazałam mu język. - To, na razie, narcyzku.
5 lat później - góra z podobiznami Kage wioski
- Nic się nie zmieniło - mruknęłam sama do siebie.
Wioska wyglądała tak samo jak w dniu, w którym ją opuściłam, ale ja sama się nieźle zmieniłam. Moje włosy sięgały pośladków i związane były w warkocz, nabrałam kształtów i miałam się czym chwalić, byłam dość wysoka, a moje oczy już nie były rozbrykane tylko mądre i opanowane. Nad charakterem również długo pracowałam. Te kilka lat zmieniło mnie diametralnie.
No, ale wracając. Zawitałam w gabinecie Hokage, mój widok go zdziwił, ale kiedy się odezwałam opadła mu szczęka. Kulturalnie oraz spokojnie. Powitał mnie ciepło i podziękował za wykonanie misji. Kilka minut później byłam w swoim domu. Wszędzie była masa kurzu, a mnie jak zwykle nie chciało się sprzątać. Przebrałam się z moich podróżnych ciuchów i założyłam pomarańczową, luźną sukienkę, założyłam baleriny, wzięłam pieniądze i wyszłam na zakupy. Wszystkie dziewczyny stały po obu stronach ulicy i z zachwytem krzyczały.
- Minato-sama !
- To Minato- sama !
Spojrzałam na sam środek drogi gdzie szedł wysoki mężczyzna z blond czupryną. " To jest Minato?" Proste plecy, szerokie barki, silne ramiona i ten wzrost. O ile dobrze pamiętam Minato był chudy i dość niski, bo ledwo mnie przerastał. Jednak wszystkie dziewczyny spoglądały wprost na niego. Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam biec. Będąc tuż przed mężczyzną wskoczyłam mu na plecy, a ręce oplotłam wokół szyi. Widocznie nie spodziewał się takiego ataku, bo delikatnie się zachwiał.
- Upolowany pierwszy narcyz - krzyknęłam. - Który następny!
Zatrzymał się w miejscy, ale w ogóle nie odezwał. Oparłam brodę na jego ramieniu i zerknęłam katem oka na twarz. Spojrzał na mnie zdziwiony. Jego oczy się lekko rozszerzyły i pojawił się w nich dziwny błysk.
- Nie żyjesz, nie? - zapytałam szeptem.
- Upolowany? - powtórzył. Jego głos był twardy, stanowczy i rozbawiony, ale to nie był już głos chłopca.
- Um. Złapałam cię - uśmiechnęłam się.
Nic nie odpowiedział tylko ruszył dalej, niosąc mnie na plecach. Złapał mnie pod kolanami i delikatnie podrzucił do góry.
- Oj. Jesteś złapany, jak możesz się ruszać? - zapytałam z udaną ironią.
- Haha - zaśmiał się głośno. - No wiesz. Jesteś trochę jak malutka pchełka.
- Oj, co masz na myśli?
- Sama nad tym pomyśl - odpowiedział niosąc mnie dalej.
Ludzie sie dziwnie na nas gapili, ale mnie to nie przeszkadzało. Ciepło jego pleców było dziwnie uspokajające, zapewniające bezpieczeństwo.
- Ne... Gdzie idziesz? - zapytałam.
- Zobaczysz. Miałem tam iść sam, ale jak już się wprosiłaś, to ciebie też tam wezmę.
- Ph, łaskawca się znalazł.
Wyszedł poza bramy wioski i od razu skręcił. Szedł długo przez niezły gąszcz. Zaczynałam przysypiać. Kilka minut później zatrzymał się. Przetarłam oczy i spojrzałam przed siebie. Widok był po prostu nie z tej ziemi. Drzewa rosnące w kręgu, ogromne jezioro, słońce centralnie nad nim, zielona trawa, różnorakie kwiaty. To wszystko wyglądało jak z bajki. Zeszłam z pleców Minato i dokładnie sie rozejrzałam. Wyszłam przed niego i skierowałam się do tafli wody. Blask promieni dodawał jej zaczarowany wygląd.
- Tu jest pięknie - powiedziałam po chwili. - To miejsce musi być sławne.
- Nie. Nikt o nim nie wie - odparł Minato.
Obejrzałam się za siebie. Stał kilka kroków ode mnie i uważnie lustrował mnie wzrokiem.
- No co? - zapytałam.
- Nic.
Usiadł na trawie i spojrzał w niebo. Poszłam za jego przykładem jednak długo nie wysiedziałam w miejscu. Wstałam, zrzuciłam buty i zdjęłam sukienkę. Spojrzał na mnie z niezłym szokiem.
- No co?! - powtórzyłam.
Przetarł czoło dłonią i powiedział pod nosem.
- Bezwstydna kobieta.
Prychnęłam i powolutku zanurzyłam się w wodzie. Spędziłam tam wiele czasu. Kiedy wyszłam położyłam się obok Minato na trawie, musiałam czekać aż bielizna mi wyschnie. Zerknął na mnie kątem oka.
- Nie boisz się? - zapytał tajemniczo.
- Czego? - zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Jesteś młodą kobietą, która leży półnaga obok mężczyzny. Nie chcę nic mówić, ale twój wygląd jest... dezorientujący?
Zaśmiałam sie i usiadłam.
- Ah tak? Miałabym się bać ciebie? - zapytałam z ironią. - Minato nie rozśmieszaj mnie. Nie skrzywdziłbyś mnie, nie?
Przytuliłam się do jego ramienia specjalnie wypinając biust, dołączyłam do tego uwodzicielski głos i niewinne oczka. Jak ja kocham go drażnić.
- Jesteś niemożliwa - jedynie to odpowiedział.
Odsunęłam się od niego i założyłam ręce.
- A zresztą, co ty byś mógł mi zrobić- dodałam.
Zaśmiał się pod nosem.
- Ktoś taki jak ty...
Nie zdarzyłam dokończyć, bo leżałam na ziemi. Minato pochylił się nade mną i przyszpilił mi ręce. Jego oczy nie wyrażały nic.
- Ej, co ty robisz? - zapytałam z nutką niepewności.
- Udowadniam - odparł i jeszcze bardziej się pochylił.
- Udowadniasz co?
- To, że jesteś wobec mnie bezsilna.
Jego ciepły oddech owiał moje policzki. Nasze nosy i czoła się zetknęły, a ja nadal nie mogłam uwolnić rąk. Zamierzałam użyć nóg, ale chyba przewidział mój ruch bo łatwo go zablokował. Uśmiechnął się złośliwie.
- Okej masz rację - powiedziałam. - Możesz juz mnie puścić.
Przechylił delikatnie głowę i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Poczułam pewien niepokój " jestes młodą kobietą, która leży półnaga obok mężczyzny" Niemożliwe. Nie zrobił by tego.
- Minato, to juz nie jest śmieszne - szepnęłam.
Nachylił się jeszcze bardziej, zamknęłam oczy i wtedy poczułam jak coś delikatnie muska mój policzek. Ciężar, który powstrzymywał moje ruchy nagle zniknął. Podniosłam się do pozycji siedzącej tak samo jak on to zrobił. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować, jedynie podkuliłam kolana i oplotłam je rękoma .
Minato:
Cholera jasna! Co się ze mną dzieje?! Nigdy wcześniej nie pragnąłem żadnej kobiety, więc dlaczego? Zjawiła się tak nagle po tylu latach. Raczej nie zdaje sobie sprawy jak jej wygląd moze działać na mężczyzn. Gdy zobaczyłem ją w sukience moja wyobraźnia zaczęła działać, a teraz.... Nie potrafię nad sobą zapanować. Każdy jej ruch, każde słowo. Miałem ochotę ją złapać i nie wypuszczać nigdy więcej, tak należałaby tylko do mnie. Uh, co ja plotę.
- Zrobiłbyś to? - zapytała niepewnie.
Spojrzałem na nią i od razu tego pożałowałem. Nie dam rady.
Kushina:
- Zrobiłbyś to?- zapytałem niepewnie po jakiejś chwili.
Zerknęłam na niego, a to co zobaczyłam nieźle mną wstrząsnęło. Jego oczy. Widziałam to już wcześniej u innych mężczyzn. Tylko... Dlaczego to mnie ucieszyło? Dlaczego widząc pożądanie w jego oczach poczułam się szczęśliwa? Jeszcze bardziej ucieszyłam się tym, ze nie odpowiedział. Mogłam się domyśleć co wydobyłoby się z jego ust.
Patrzeliśmy na siebie dość długo, a potem... potem jakoś samo tak wyszło. Pochylił się nade mną i pocałował mnie. To tylko jeden pocałunek, a wywrócił moje serce do góry nogami. Następny i następny. Naparł na mnie mocniej tak, że teraz leżeliśmy. Jego dłonie przesuwały się po moim ciele powodując dreszcze, przyciągnęłam go mocniej, a on nagle usiadł i złapał sie za głowę.
- Powinniśmy już wracać - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
" Sam to zacząłeś" . Pchnęłam go na plecy i wygodnie sie na nim usadowiłam powracając do pocałunków. Tym razem mnie nie odepchnął.
Z uśmiechem zamknęłam pamiętnik. Dobrze pamiętałam tamten dzień. Dzień w którym po raz pierwszy "to" zrobiłam. Nie żałuje tego. Wszystko sie zmieniło wraz z jedną chwilą. Oddałam mu moje serce, a on je pokochał takie jakie było czy nawet jest.
Pogładziłam okładkę i podniosłam wzrok. Miło było ujrzeć Minato bawiącego sie z naszymi wnukami. Bo taki obraz pozostanie w pamięci, nawet kartka papiery nie będzie potrafiła ukazać tak wspaniałego widoku.
~*~
Ohayo. Tak mnie jakoś naszło. Mówiłam że koniec wakacji ma na mnie dziwny wpływ. Tak więc jak już napisałam to i opublikuję, zajęło mi to coś około 3 godzin, ale myślę, ze się opłacało. Jestem dumna z tej notki i mam nadzieję, ze wam również się spodobała.
Yuu... / Zakochana;*
A!!!
OdpowiedzUsuńJa chce więcej!!
Daj tu szybkiego next'a, bo nie wytrzymam!!
Bosko to zakończyłaś!!
Ps. Jestem starą Anią jaros
Ale to było słoooodkie ^.^ (Mari-chan)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńach wspaniałe, bardzo słodkie, ukazujące wiele uczuć.... czytało się świetnie.... no i te sceny nad jeziorkiem....
A i mam droga autorko jedną sprawę do Ciebie.... czy tą ramkę po lewej stronie mogłabyś przesunąć trochę w prawo... bo niestety widzę ją tylko od połowy....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM ŻE TUTAJ ALE POD TAMTYM POSTEM NIE MOGŁAM DODAĆ :
OdpowiedzUsuńNiech Kushina będzie w ciąży, ale nie powie o tym Minato, bo będzie się bala jego reakcji i tego, że zdekoncentruje się przed ważną misją. Obieca sobie, że mu powie po skończeniu misji. Będąc na misji (oczywiście z Minato) straci dziecko. Kushina będzie załamana i Minato ją będzie pocieszał itp. Ma się to stać przed ich ślubem. Potem niech Kushina będzie w ciąży z Naruciakiem :)