poniedziałek, 26 sierpnia 2013

39.

Yo, uch, dawno mnie tu nie było. Za bardzo skupiłam się na One Piece i tak jakoś wyszło. No, ale co się będę tłumaczyła, bez przeciągania, następna nocia z dedykacją dla Ani Jaros oraz Miku ;*

~*~

Obudziłam się, zadziwiająco, bardzo wcześnie, nawet przed słońcem. Chyba naprawdę ze mną jest coś nie tak. Czuję się wyspana jak nigdy.  Zerknęłam w dół na Minato. Jego głowa leżała na mojej piersi, a ręce oplatały mnie ciasno w pasie. Jego ciężar mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie, był dziwnie uspokajający. Położyłam dłoń na jego włosach i delikatnie je pogłaskałam. Lubiłam bawić się jego czuprynką kiedy spał, nie wiem dlaczego, ale pomagały mi się skupić na jakichś konkretnych myślach. Teraz dopiero, pierwszy raz w życiu, zadałam sobie to konkretne pytanie: Dlaczego Minato pokochał mnie? 
 Hmm, odwieczny dylemat. Co prawda ja sama zakochałam się pierwszy raz, ale nie rozumiem jego intencji. Kochały go wszystkie kobiety, nawet te z zamożnych rodzin, a on wybrał mnie. Miłość szwenda się własnymi, chorymi ścieżkami. O, ale jak ja go kocham, hmmm, myśl o założeniu rodziny z Minato wcale nie jest taka zła. 
 Ale ja jestem głupia. Tak, właśnie sama siebie wyzwałam. Znowu zerknęłam na Minato. Raczej tak łatwo mnie nie puści, więc nie ma sensu się szarpać.
- Minato, słonko - szepnęłam mu do ucha. - Puścisz mnie?
-Umm... Co się stało? - zapytał zaspany.
- Muszę do łazienki.-Pospolite kłamstwo. 
Niechętnie się podniósł, spojrzał na mnie lekko zaspanym i zarazem bacznym wzrokiem. Uśmiechnęłam sie na to i pocałowałam go w czoło.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Tak, wszystko w porządku - mruknęłam i wysunęłam się spod kołdry. 
Nadal uważnie mi się przyglądał, dlatego raz jeszcze pocałowałam go w czoło i pogłaskałam po włosach jak małe dziecko.
- Wiesz dobrze, że gdyby coś się działo, to bym ci powiedziała.
- Tak, wiem.
Tym razem ułożył się wygodzie i zasnął. Rozejrzałam się po pokoju jednocześnie drapiąc się po głowie. Ciuchy, ciuchy wszędzie, a gdzie mój ręcznik. Może zawitał w Ręcznikolandii? O, było by fajnie. Znalazłam go w końcu pod ubraniami Minato. Zawinęłam się szczelnie i opuściłam pokój. 5 rano. Co ja mam z sobą robić? Wiem, idę się wykąpać. Uwielbiam się kąpać (ja też ;P, od Aut.) . Od niechcenia napełniłam wannę gorącą wodą i zanurzyłam się w niej. Nawlewałam wokół siebie kilka rodzajów płynów, z ciekawości oczywiście. Zamoczyłam włosy i wylałam na nie różany szampon. Wmasowałam go powolutku, a potem siedziałam i bawiłam się wodą, tak jak robiłam to jako dziecko.  Mimo wszystko kochałam moje dzieciństwo. Wygłupy z chłopakami, ciężkie treningi, kłótnie z Kage wioski. Samotność. Wieczorami zawsze byłam samotna. W tym wielkim domu było tak cicho, przeważnie przesiadywałam na parapecie okna i wpatrywałam się w gwiazdy. Pamiętam dobrze jak zawsze marzyłam o tym, by mieć kogoś kto mnie pokocha. Wtedy nie musiałabym samotnie wpatrywać się w nocne niebo, bo ktoś byłby przy mnie.  Miło jest czuć się potrzebną, kochaną. Przez ostatnie kilka lat poznałam nowe uczucia, które przypadły mi do  gustu. Mam tylko nadzieję, ze za bardzo się przez to nie rozpieszczę.
Spłukałam szampon i wyszłam z wanny. Szybciutko się wytarłam i wyskoczyłam do pokoju po jakieś ciuchy. Wzięłam pierwsze lepsze starając się nie obudzić śpiącego Minato. Ubrana poszłam do kuchni, tylko po to by stwierdzić, ze trzeba iść na zakupy. Była 6 rano, ale jakieś sklepy na pewno powinny być już otwarte. Chyba. Albo i nie. Mimo wszystko założyłam buty i chwyciłam po klucze. Na ulicach było tylko kilka osób. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Może i lepiej. Przeszłam kilka przecznic, kiedy zauważyłam otwarty sklep.  Wyrwałam do przodu jak tępa strzała. Wpadłam do sklepu i rozejrzałam się wokół. Uśmiechnięta przechodziłam między półkami. Śniadanie, obiad, kolacja. Trzeba kupić wiele składników. Hmm, a jutro co na obiad? Zaczynam myśleć jak prawdziwa pani domu. Hyhy. Sprzedawczyni dziwnie się na mnie gapiła, kiedy przechodziłam obok niej i nuciłam sobie pod nosem. Pakowałam wszystko do koszyka. Miałam zamiar zrobić Minato niespodziankę, chociaż jak na razie sama nie wiedziałam czym ona będzie. Stojąc w kasie miałam już pomysł na śniadanie. Z jeszcze większym uśmiechem wyszłam ze sklepu kierując się w stronę szpitala.  Majtając siatkami wpadłam do gabinetu Tsunade. Spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem, już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale się jej wcięłam:
- Jestem tu jako pacjent.
Zmarszczyła brwi, ale wskazała na krzesło na przeciw siebie. Postawiłam siatki  i wygodnie usiadłam. W tym samym czasie sanninka wyciągnęła moja kartę z ogromniej szuflady.
- Więc, o co chodzi? - zapytała.
- Bo.. jakby to.... Ukh... Wiesz.... - zaczęłam.
- Czuję, że do niczego nie dojdziemy - westchnęła głęboko.
- Prawdopodobnie jestem w ciąży - mruknęłam.
Spojrzała na mnie, najpierw zdziwiona a potem chytrze uśmiechnięta.
- Mów dalej.
- No... Chciałam żeby pani wystawiła swoją diagnozę.
Kazała mi położyć się na kozetce i podciągnąć koszulkę. Położyła swoja dłoń poniżej mojego brzucha i uwolniła chakrę. W zadumie oddaliła się ode mnie o krok. 
- Trzeba to opić ! - krzyknęła uradowana.
- Co? - zapytałam oszołomiona.
- No ale oczywiście ty stawiasz, żeby nie było.
- Czekaj, co?!
- Jak to co. Będziesz miała dzidziusia - mruknęła wbijając mi palca w policzek. 
Załamka. 
- Spokojnie- szepnęła Tsunade siadając w swoim fotelu.- Przychodź do mnie co miesiąc, a jak coś będzie nie tak, to nawet częściej. Musisz teraz na siebie bardziej uważać, zwracaj również uwagę na to co jesz. 
- Tsunade-sama. Proszę cie o zatrzymaniu tej wiadomości dla siebie - mruknęłam.
Spojrzała na mnie zdziwiona, ale po zobaczeniu mojej miny uśmiechnęła się uspokajająco.
- Oczywiście obowiązuje mnie tajemnica lekarska, ale wydaje mi się, że powinnaś mu o tym powiedzieć.
-  W swoim czasie. Na razie sama muszę się do tego przyzwyczaić. 
- Rozumiem, ale nie duś tego w sobie za długo. 
- Minato będzie zły? -zapytałam do chwili milczenia.
Tsunade wstała i pogłaskała mnie po włosach, kucając przede mną. 
- Będzie szczęśliwy. On podobnie jak ty wychował się bez rodziny, jestem pewna, ze się ucieszy.
Podziękowałam jej i wróciłam do domu. Rozłożyłam kromki chleba na tacce i posmarowałam je masłem. W miedzy czasie rozbiłam jajka na patelni.  Udekorowałam ładnie jajecznicę kładąc na samym środku kawałek kopru, dwie kanapki z szynką i pomidorem położyłam obok talerza. Sama zjadłam już wcześniej. Było po 8, a Minato miał się zgłosić do Hokage o 10. Mogłam go już spokojnie budzić.  Bardzo cichutko otworzyłam drzwi, odstawiłam tackę na szafeczkę i odsłoniłam okno od razu je uchylając. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Odgarnęłam Minato włosy z czoła i szepnęłam.
- Pora wstawać.
Mruknął coś i spojrzała na mnie zaspany. Uśmiechnęłam się do niego.
- Przyniosłam ci śniadanie.
Spojrzał zdziwiony na szafkę i zaśmiał się.
- Jakieś święto, o którym nie miałem bladego pojęcia.
- Hmm... Nie. - mruknęłam.- Potrzeba święta żebym przyniosła ci śniadanie do łóżka?
- Hmm... A czy ja coś mówiłem?- zapytał udając niewiniątko.
- No wiesz !
Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie z niebywałą czułością. Przewrócił mnie na plecy, przez co miał większą władze. Wsunął swoją dłoń pod moją koszulkę delikatnie muskając przy wym moja rozgrzana skórę. Nie przerywając pocałunków, drugą ręką  zjechał na moje  udo unosząc je lekko do góry. Przejechałam dłońmi po jego torsie odpychając go na chwilę.
- Zrobiłam ci śniadanie - warknęłam. - Masz w ogóle zamiar je zjeść?
Wpił się w moje usta wymrukując przy tym ciche "Yhym" . Zdjął ze mnie koszulkę i zjechał pocałunkami na moją szyję. Mam wrażenie, że idealnie zdaje sobie sprawę z tego jak mnie to drażni, wprawiając jednocześnie w rozkosz.
Kiedy po raz kolejny chciałam go odepchnąć, złapał za moje nadgarstki przyszpilając je do materaca. Westchnęłam ciężko, przez co Minato się zaśmiał.
- Jesteś wredny, wiesz? - zapytałam.
Przerwał pocałunki i podniósł się trochę, patrząc mi w oczy.
- Ale i tak mnie kochasz? - zapytał.
Przewróciłam oczami.
- A mam wybór? - westchnęłam.
- Umm... Raczej nie.
- Wiedziałam.
Pocałował mnie raz jeszcze w usta i  puścił. Usiadł wygodnie  i złapał za tackę.
- Umieram z głodu - uśmiechnął się i zabrał do jedzenia.
Przewróciłam się na brzuch, podbródek oparłam na rękach i spojrzałam na niego.  Miał napchane oba poliki. Tak zabawnie to wyglądało, zwłaszcza z rozczochranymi włosami i nagim torsem. Zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Pokręciłam tylko głową, co wystarczało by wrócił do jedzenia.  Przyglądałam mu się, próbując złapać każdy szczegół. Przypominał mi księcia z bajki. Jego złote włosy idealnie pasowały do miodowej skóry, a błękitnie oczy zawsze się wesoło uśmiechały, dodając mu więcej uroku.
Najedzony odstawił tackę i poklepał się po brzuchu.
- Było przepyszne - mruknął.
- No  ba. W końcu ja to zrobiłam, nie?  -odparłam z dumą.
- Jak tak dalej pójdzie, to do tego przywyknę - zaśmiał się.
- Spoko. Jutro ty robisz śniadanie.
- I skończyło się dobre - westchnął.
Zaśmiałam się głośno chwytając go za dłoń. Leżąc teraz na boku, bawiłam się jego palcami jak małe dziecko. On tylko uśmiechał się szeroko i pozwalał mi na to.  Splotłam nasze dłonie, a Minato ucałował moje palce. Siedział przyglądając się moim poczynaniom.  Kiedy skończyłam swoją zabawę, podniósł się i włożył swoje bokserki. Potem spokojnym krokiem podszedł do okna. Usiadłam rozglądając się za swoją koszulką, ale nigdzie jej nie było.
- Gdzie moja bluzka? - zapytałam.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz - powiedział machając moim ubraniem.
Spojrzałam na niego jak na idiotę, a on tylko wzruszył ramieniem. Podeszłam do niego, ale zanim zdążyłam złapać kawałek materiału, on uniósł go do góry.
- Wiesz jak mnie dobić - warknęłam.
Spojrzał na mnie z góry.
- Tak wyglądasz o niebo lepiej - mruknął i ruszył w kierunku drzwi mając w dłoni moją koszulkę.
- Ciekawe kiedy wpadnie Jiraya - powiedziałam. - Dawno go tu nie było.
Minato od razu znalazł się przy mnie wkładając mi przez głowę bluzkę.
- Oj, mówiłeś, że tak wyglądam o niebo lepiej.
- Nie ma potrzeby, żeby Jiraya cię tak zobaczył.
Prychnęłam ubierając z jego pomocą koszulkę.
- Mógłby dostać przy tym rozległego wylewu. - mruknął w zadumie.
- Ta... nie ma to jak wylew z nosa.
- Śmiej się, śmiej. On raz się nie wykrwawił.
Wzruszyłam ramionami i złapałam za kołdrę, wytrzepałam ją na podłogę i schludnie rozłożyłam na łóżku, poprawiłam poduszki i zakryłam je. Minato w tym samym czasie zabrał tackę i poszedł do kuchni. Pozbierałam z podłogi wszystkie ciuchy i wrzuciłam je do prania. Złapałam za miotłę i sprzątnęłam cały pokój. Uśmiechnięta zbiegłam do kuchni, gdzie zastałam ubranego Minato. Wszystko było pozmywane, a na stole stała zaparzona herbata. Podszedł i mnie pocałował.
- Wychodzę - szepnął.
Skinęłam głową i pomachałam mu na do widzenia.
Tak więc zostałam sama. Usiadłam przy stole i popijałam herbatkę. Uśmiechnięta wspominałam każde chwile z Minato. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił.  Dziwnym trafem minęła godzina.
- Tylko się nie złość - zaczął na samym początku.
Zmrużyłam oczy.
- Kontynuuj - powiedziałam.
- Od jutra zaczynam znowu pracę Hokage - powiedział za jednym razem.
- I? Dlaczego mam się złościć?
- Hee... Nie będziesz tęskniła?
- Racja. Mogę byś trochę zazdrosna o te papiery- mruknęłam.
Zaśmiał się głośno i pocałował mnie w czubek głowy.
- O to nie musisz się martwić. - zapewnił mnie.
Zerknęłam na niego, a on tylko uśmiechnął się szeroko.

~*~

Ta, wszystko napisałam jednego dnia. SZOK. Komu się chce do szkoły? Bo mi za cholerę. Coś tak czuję, że nawet dźwigiem mnie tam nie zaciągną. Przepraszam za błędy oraz za to że was nie posłuchałam dziewczyny i od razu dałam ciążę, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać. 

Yuu... / Zakochana;*

7 komentarzy:

  1. Rozdział suuuper :D Strasznie jestem ciekawa reakcji Minato, mimo wszystko jest do przewidzenia ale każdy przecież może to inaczej napisać, nie ?
    Tak Minato ratuj Jiraye przed śmiercią z wykrwawienia na widok/z rąk Kushiny ;D
    Co do szkoły to chyba nikomu nie chce się wracać, mi to właściwie iść do nowej, ja się boję ( ale to chyba tajemnicą nie jest ) poza tym nie mam ochoty wstawać o 5 żeby się wyrobić na 7:30 ;( po co wybierałam szkołę która jest tak daleko ktoś mi powie po co ?
    Dobra bo zlazłam z tematu, tak w sumie to chyba nie mam nic więcej do powiedzenia więc pozdrawiam, życzę duuuużo weny i siły osobom które będą musiały zaciągnąć cię do Społecznego Zakładu Karno Opiekuńczego Łączącego Analfabetów oraz czekam na następny suuuper rozdział ;D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yuu...! Ja chcieć więcej! I to nie jest żaden szok, bo ja mogę ci jednego dnia wstawić kilka notek naraz jak je mam napisane.... Uuu... Minato niegrzeczny z ciebie facet... mrau... Ja nic nie powiedziałam! Kushina moja kochana kuzynko nie zabijaj mnie za to!< rozgląda się na boki >
    Jestem z tobą! Nikt mnie nie zaciągnie do tego domu szatana!! Ja wolę zostać w domu i pisać blogi!!
    Jashinie uratuj mnie!
    Ale czemu nas nie posłuchałaś co? Wiesz jaki mam pomysł? Że to nie będzie Naruto tylko inne dziecko , i ona poroni!
    Ps. Jestem starą Anią jaros

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, jak zawsze zresztą :D. Ciekawe kiedy Kushina powie Minato o ciąży, już nie mogę się doczekać ^.^ . Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Mari-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,
    rozdział świetny, ciekawe kiedy Kushina powie o ciąży Minato, no i jak to dalej rozwiniesz.... no cóż patrząc na mangę to w dniu urodzin Naruto, wioska została zaatakowana, a oni zginęli... a ja tego bym nie chciała...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, kiedy nowa notka? :D

    OdpowiedzUsuń